poniedziałek, 31 grudnia 2012

Statua wolności w skarpecie czyli szczęście niejedno ma imię


W ostatnim dniu roku kiedy gdzieś w podświadomości mamy koniec kolejnego etapu życia, spojrzymy bliżej na cel wielu ludzi. Wielu blogerów prowadzących blogi finansowe, wyznaczyło sobie za taki cel dążenie do miliona i raportuje swoje dążenia do tego celu. 

Oszczędzanie na lokatach może nas do tego celu zbliżyć, ale jego osiągnięcie będzie bardzo trudne i zależne przede wszystkim od kwot jakimi dysponujemy. Inwestowanie w obligacje korporacyjne robi szybsze kroki naprzód pod warunkiem jednak, że wszyscy emitenci potrafią mądrze dysponować powierzonym kapitałem i zwrócą wszystko według zapisów w umowie.

Istnieją jeszcze szybsze sposoby na pomnażanie kapitału w drodze do miliona rozpalającego wyobraźnię wielu adeptów wchodzących na ścieżkę inwestowania. Zakup akcji dobrze prosperującej firmy czy lewarowanie na rynku forex to dość popularne sposoby w które wierzy wielu ludzi. Czy to dobry sposób?


Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od nie tyle od sposobu inwestowania, czyli wypracowania swojej strategii czy to na giełdzie czy na forexie chociażby takiej jaka prezentuję na blogu Matematyk na forex, ile na Grze Przypadku.

Na pewno jednak nie dotyczy to osób, które preferują skarpety od konta bankowego, i marzą o walizce pełnej pieniędzy albo po prostu o posiadaniu jednego jedynego papieru na którym widnieje napis - milion dolarów. Ot chociażby taki jak widzimy poniżej.

Viva la liberty Źródło: onet.pl

Przyznaję że bardzo podoba mi się pomysł umieszczenia w środku nie jakiejś głowy państwa typu Abraham Lincoln czy George Washington, lecz sławetnej Statue of Liberty czyli znanej wszystkim statuy wolności. Doskonale to symbolizuje niezależność czyli wolność finansową. Trudno o lepszy dobór centralnego punktu wyidealizowanego banknotu.

Niestety banknot tak jak marzenia o wolności finansowej są nierealne. Czy ktokolwiek z was uważa, że dotarcie do miliona nie powoduje, iż od tej pory mówimy - oto koniec mojej drogi. Dotarłem do domu, mam milion dolarów więc od tej pory mam święty spokój. Pogoń za pieniądzem mnie już nie dotyczy.

Czyżby? Czy takie pytania i takie wnioski mamy sobie zadawać dopiero gdy w skarpecie znajdzie się powyższy, nota bene fałszywy banknot czy też gdy zobaczymy na naszym koncie bankowym kwotę 1.000.000 zł?

Takie pytanie warto sobie zadać nie tylko po dotarciu ale przede wszystkim w drodze do miliona. Może niektórym ów fałszywy banknot uświadomi, że to nie pieniądz jest celem życia. Pieniądz to jedynie namiastka szczęścia, jest jedynie jednym z wielu środków do jego osiągnięcia .

Życie toczy się tu i teraz a pieniądze tylko pomagają nam korzystać z niego. Dziś jest ku temu okazja, mamy Sylwestra więc życzę wszystkim czytelnika szampańskiej zabawy i nowych kroków w drodze do Statue of Liberty.

Ciąg dalszy: Ostre szpony bankozaurusa czyli ostatnie słowo należy do nas

5 komentarzy:

  1. "Czy ktokolwiek z was uważa, że dotarcie do miliona nie powoduje, iż od tej pory mówimy - oto koniec mojej drogi. Dotarłem do domu, mam milion dolarów więc od tej pory mam święty spokój. Pogoń za pieniądzem mnie już nie dotyczy."

    Ja tak uważam. $1 milion w polskich warunkach całkowicie załatwia niezależność finansową i święty spokój w sprawie pogoni za pieniądzem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie tak. Pytanie jednak czy w tym momencie człowiek faktycznie przestaje dalej kombinować. Nie znam takiego przypadku kiedy człowiek po dotarciu do celu przestał zarabiać. Zarabia dalej i o dziwo wcale nie wolniej a wręcz szybciej.
      Kto ma 3 sklepy otwiera czwarty, kto ma pakiet akcji kupuje kolejne. Ludzie mają nie milion ale miliony na koncie a mimo to pracują bez wytchnienia dalej jakby mieli pensję ledwo wystarczają do pierwszego.
      Swoją drogą może ciekawe byłoby zrobienie symulacji ile daje taki milion, do którego wbrew pozorom nie jest tak trudno dotrzeć.

      Usuń
    2. Proszę bardzo oto 2 warianty renty annuitetowej z kapitałem startowym 3 100 000zł tzn równowartość $1 mil. Obliczone dla okresu 30 lat w płatnościach miesięcznych z uwzględnieniem inflacji i przy założeniu że po 30 latach kapitał spada do 0. Renta w pierwszym miesiącu to 13 083zł15gr Renta w 360 miesiącu tzn po 30 latach 23 787zł 50gr

      http://clip2net.com/s/2Fdtu wariant 1 kapital spada do 0 po 30 latach

      To był wariant dla tych co nie chcą nic po sobie zostawić. Ja raczej optowałbym za zwykłym zachowawczym działaniu polegającym tylko na wyciąganiu odsetek i nie naruszaniu kapitału startowego. W tym wypadku obliczenie jest banalnie proste. Przyjmuję odsetki na poziomie 5% netto co daje 155 000zł rocznie a renta to 12 916zł66 gr misięcznie. Życzyłbym sobie takich miesięcznych dochodów bez konieczności podejmowania jakiejkolwiek pracy zarobkowej do końca życia czy to z inflacją czy bez.

      Jednakże całkowicie nie zgadzam się z opinią autora bloga, że "wbrew pozorom do miliona dolarów nie jest tak trudno dotrzeć" . Myślę że dojście do $1 miliona "wbrew pozorom jest niebywale trudne a wręcz prawie niemożliwe". W populacji USA ilość milionerów to 9,8% w porównaniu do liczby mieszkańców a tp przecież jeden z najbogatszych krajów świata. W Polsce to są pewnie jakieś promile bo chyba nie ma badań...

      Usuń
    3. Bardzo ciekawe obliczenia. Wezmę je przy uwagę przy pisaniu potencjalnego artykułu.
      Co do mojej opinii oczywiście jak najbardziej zgadzać się nie musisz. Ja zresztą też się z nią do końca nie zgadzam.
      Brzmi może paradoksalnie ale prawda jest taka, że do miliona nie jest trudno dotrzeć przy wielu założeniach, których nie warto się trzymać.

      Kluczowe słowa w powyższym artykule to: "Pieniądze to tylko namiastka szczęścia." Celem artykułu nie jest pokazanie jak dotrzeć do miliona co jest realne, ale głupota takiego podejścia, żeby podporządkowywać swoje życie osiągnięciu czemuś co nie jest tego warte.

      Podkreślę raz jeszcze: droga do miliona jest realna, ale nie warta podążania. Lepiej żyć tu i teraz aniżeli dokonywać ciągłych optymalizacji i wyrzeczeń. Bo u celu będziemy stawiać sobie nowy a życie ucieknie. I potem będziemy tego żałować.

      Usuń
    4. Wszystko OK mi jednak nie tyle chodziło o pieniądz jako cel ale o środek do osiągnięcia absolutnej wolności i niezależności. Bo jest po prostu niebywałe co można robić nie mając żadnych ograniczeń finansowych. Nie chodzi tu o rzeczy materialne jak rezydencje, jachty, samochody itd itp. A osiągnąć to można właśnie robiąc to samo co roku dzień po dniu, nie trzeba zakładać jakiejś działalności gospodarczej, niczego nie trzeba rozbudowywać, nie potrzeba zatrudniać setek osób lub tworzyć jakiejś gigantycznej korporacji. Można sobie działać z pokoju własnego domu i z roku na rok robiąc absolutnie to samo w trybie geometrycznym pomnażać pieniądze - taką właśnie możliwość dają lewarowane rynki finansowe a w szczególności największy rynek świata czyli Forex. W sumie dość dokładnie oddaje to co mam na myśli przykład Johna Henry'ego podany na początku tego webinara. http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=X9PLo2zq89k#!

      PS
      W żadnym razie nie namawiam nikogo aby skorzystał z oferty osoby prowadzącej webinar (ja nigdy w życiu bym z niej nie skorzystał) chodzi o pewną filozofię, która jest przedstawiana i realizowana przez rzeczywiście bogate osoby.

      Usuń