niedziela, 23 grudnia 2012

Sidła w strzępach czyli aktywne zasilanie mySaver


Dziś ostatni odcinek serialu o optymalizacji zakupów. Wiemy już z grubsza jakie pułapki psychologiczne markety stosują wobec nas, przedstawione wczoraj sidła na klienta to tylko fragment cichej gry o zysk. A skoro uczestniczymy w tej grze codziennie zamiast biernie się jej poddawać, lepiej rzucić rękawicę i samemu zawalczyć o swoje zyski.

Podane wczoraj punkty stanowią oka sidła. Warto je porozcinać tak, by zysk nie wpływał na konto supermarketu, lecz zawędrował do naszej kieszeni na mySaver. Znajomość psychologicznych gier pomaga stosować właściwe techniki, które spowodują iż wydatki staną się o wiele mniejsze, a zysk w skali roku niemały.

Kto czytał wczorajszy artykuł, od razu może zacząć stosować odpowiednie metody. Każdy powinien przy tym dostosować je do własnego stylu. Podane dziś porady to tylko garstka metod wyjściowych, które każdy może rozwijać według własnych upodobań i preferencji.


Sprawdzanie cen w czytnikach lub sprawdzenie paragonu bezpośrednio po dokonaniu płatności w kasie, analizowanie zmian rozmieszczania towaru, zabieranie ze sobą własnej torby czy wybieranie odpowiedniej pory na zakupy to tylko niektóre czynności optymalizujące. Przy odrobinie chęci szybko stają się automatyczne.

Co jeszcze można zrobić? Rzecz zasadnicza w markecie raczej nie negocjujemy cen tak jak w zwykłym sklepie, tutaj bardziej możemy liczyć na promocje, które można podkręcać na naszą korzyść.


1 Festiwal promocji
To główny powód popularności marketów. W zasadzie wystarczy około tygodnia, dwóch by rozeznać się w średnich cenach danego marketu. W końcu każdy kupuje mniej więcej te same artykuły, więc łatwo tutaj szybko się zorientować jakie ceny są normą. Przykładowo w miarę tanie Tesco ma niesamowicie drogie pieczywo i nawet promocyjne ceny nie schodzą poniżej cen w innych sklepach np. w Lemaro.

Wniosek prosty: do promocji należy podchodzić ostrożnie. Zwykle cieszymy się myśląc, że towar kupiony w promocji pozwolił na pewne oszczędności. Owszem często tak jest ale na pewno nie w każdym przypadku. Stąd znajomość średniej marketowej jest niezbędna.

 
2 Karta z cashback
To bez wątpienia podstawowa rzecz pozwala bowiem bez wysiłku na dodatkową kasę za same zakupy. Niektóre sklepy, jak wspomniane wyżej Tesco, przy podawaniu cen towarów podają też ceny danego towaru w innym markecie. Są one opisane hasłem np. Cena w Biedronce i zwykle cena jest taka sama co sugeruje klientowi "nie musisz iść specjalnie do biedronki tutaj masz to samo w tej samej cenie".

Nie tylko nie musimy się tam fatygować, dodatkowo dzięki karcie kupimy poza Biedronką  i tak taniej bowiem Biedronka nie przyjmuje kart więc nie dostaniesz tam dodatkowego rabatu. Ani natychmiastowego ani odroczonego ze starannym doborem daty płatności.


 3 Program lojalnościowy
To bardzo fajny sposób na kolejne oszczędności zakupowe. Korzystam z kart Tesco, gdyż po prostu do tego marketu mam najbliżej. Raz na kwartał klienci dostają dodatkowe rabaty na dodatkowe produkty. Raz w miesiącu wybrany towar jest całkowicie za darmo. Wówczas możemy całą kwotę towaru dopisać do zysków. Należy jednak pamiętać o dacie ważności rabatu. Po tym terminie rabaty stają się nieważne.

Znajdź cenę i zasil mySaver


Wadą tych rabatów jest fakt, iż niekiedy dotyczą one towarów, które nie kupujemy. Teoretycznie wybiera się je na podstawie zakupów dokonywanych w przeszłości przez danego klienta, ale nie zawsze są one trafione. Niektóre kartki lądują zatem w koszu, gdyż kupno niepotrzebnego towaru na siłę nawet z rabatem jest bezsensowne.

O wiele lepsze są kartki, które gwarantują dodatkowo kilka złotych zwrotu, i takie karty mają ważność kilka lat. To bez wątpienia największy plus programu lojalnościowego, który od razu zasila mySaver. Zwykle to 2x po 4,50zł zależy to jednak od ilości zebranych punktów.

Darmowe zasilanie mySaver

Oczywiście nieważne czy program lojalnościowy dotyczy wspomnianego Tesco, Real,  Carrefour czy dowolnego innego marketu, który taki program ma w ofercie. Ważne by dodatkowo dawał zarobić. 


4 Tańsze dni
Niektóre markety wykorzystują inny sposób na promocyjną sprzedaż podając w ulotce po prostu dni w których dany artykuł jest tańszy. Szynka w poniedziałek, ser we wtorek itd. Każdorazowo jednak taką promocję warto sprawdzać, gdyż jak już wspomniałem wyżej często ważne jest słowo promocja działające jak magnes na ludzi aniżeli faktyczna okazja.


5 Daty ważności
Najbardziej drastycznym sposobem jest każdorazowe badanie daty ważności. Znam kilku zdesperowanych ludzi, którzy oszczędności szukają w ciągłym wyszukiwaniu artykułów, którym kończy się taka data albo właśnie się zakończyła. Dotyczy to nie tylko towarów o krótkim terminie ważności ale także długim.

W takim przypadku, jeżeli data jest jeszcze akceptowalna, można zażądać obniżki cen danego towaru. I zwykle markety idą na ugodę a nawet dziękują za zwrócenie uwagi. Ile w tych podziękowaniach szczerości a ile wyprzedaży zapasów to już mało ciekawy problem dla klienta. Zwykle dobre markety mają działy w których gromadzą towary, którym kończy się ważność, tam od razu można znaleźć dodatkowe promocje o ile jest sens o czymś takim mówić


To tylko kilka wstępnych sposobów na zakupy z głową. Nie chodzi tu oczywiście o skąpstwo ale o racjonalne wykorzystywanie łatwych sposobów na tworzenie np. własnego programu regularnego oszczędzania. Nie trzeba podpisywać umowy z bankiem o odkładanie np 100 zł miesięcznie i płacić za zarządzanie. Taki program robi się sam za darmo.

Powyższe sposoby można rozwijać według własnych pomysłów bowiem przy optymalizacji, księgowaniu dochodów przychodzą one same. Ważne jednak by faktycznie zasilały one osobne konto, tak jak to bardzo trafnie ujął jeden z czytelników w komentarzu do pierwszego odcinka:
Traktuję to więc jako mój zysk, który nie może zostać utopiony w wirze wydatków i przychodów na koncie głównym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz