Jak piszę dziś na FpG najlepszą inwestycją życia jest inwestowanie w siebie. Te wszystkie artykuliki o promocji tu czy tam mają tylko krótkotrwały zasięg. Za pół roku takie artykuły będą nic nie warte będąc co najwyżej ciekawostką o której będziemy wspominać 'o jak fajnie było w 2012'.
Jedyną zaletą tych promocji może być jedynie fakt iż nasze konto zwiększyło się o pewną kwotę a kto dobrze gospodaruje kasą i reinwestuje środki może liczyć na przyspieszenie działania procentu składanego. I głównie z tego powodu warto korzystać z opisywanych tu promocji.
Ale ważniejsze są mimo to artykuły, które pozwalają zrozumieć mechanizmy działania rynku. Taka wiedza jest inwestycją w siebie, pozwala czerpać korzyści nie jednorazowo jak w przypadku promocji, ale na stałe.
Dzisiejszy artykuł jest rozwinięciem terminu EBITDA, który omawiałem wiosną tutaj. Gwoli przypomnienia jest to zysk firmy (Earn) pomniejszony o odsetki (Interest) podatek (Tax) z dodaną amortyzacją (Depreciation and Amortization). EBITDA pojawia się w raporcie zysków i strat.
Każdy z nas oddaje PIT do skarbówki. Wiemy że mamy przychody od których płacimy podatek, ZUS i inne składki aby uzyskać ostatecznie dochód. W przypadku firm sprawa nie jest tak klarowna tutaj mamy inne koszta i firma ujmuje je w rachunku zysków i strat. Dobrze jest nie tylko zrozumieć ów rachunek ale też wykorzystać go na własny użytek.
Firma osiąga określone przychody. Niestety od przychodów nie tyko odpisuje podatki jak każdy z nas. Jak wiemy z artykułu o EBITDA firmy płacą też odsetki (np. od obligacji dla nas) oraz odpisują amortyzację własnego sprzętu (maszyny, urządzenia, samochody itd).
Poza wymienionymi tam kosztami dochodzą jeszcze rzecz jasna koszta stałe jak na przykład wynagrodzenie pracowników, opłaty za księgowość, czynsz za wynajem budynku czy za energię. Te koszty stałe (KS) dodane do EBITDA dają tytułowe Contribution Margin (CM) czyli:
EBITDA + KS = Contribution Margin
Kosztów tych nie da się uniknąć i jest to chyba jak najbardziej zrozumiałe. Inynmi słowy Contribution margin to marża, która może być dowolnie rozdysponowana przez firmę. Zarząd bowiem podejmuje decyzje jaka część CM będzie przeznaczona na koszty stałe, ile pójdzie na amortyzację czy na odsetki.
Szerzej o tym pożytecznym pojęciu można przeczytać w dobrej książce o finansach. Jarosława Tuczko Zrozumieć finanse firmy. Zwykle czytam analizę fundamentalną zagranicznych autorów którzy piszą jakoś przystępnie jak Brighama o którym pisałem tutaj. Polacy lubią jakoś suchy styl naukowy, który jest nudny gorzej od oleistych flaków, ale są jednak wyjątki a tę lekturę czyta się świetnie.
Jedna z ciekawszych pozycji finansowych |
Contribution margin jest też bardzo pożytecznym pojęciem, który używam na użytek własny i pewnie odtąd będę często używać na blogu. Często tutaj analizujemy oferty bankowe powiększające CM a mówiąc po ludzku redukujące koszta stałe. Wystarczy przypomnieć cykl artykułów o 10% za rachunki w Alior, Credit Agricole czy Citi Handlowy. A także własne rozwiązania jak 40% zwrot za rachunki o którym była mowa tydzień temu tutaj.
Contribution znaczy bowiem przyczynek, coś co się do czegoś przyczynia, dodaje do zysku. Margin to oczywiście margines tak jak margines bezpieczeństwa na dodatki zysk. Zarabiać można nie tylko na lokatach, kontach, obligacjach, premiach, płatnościach kartą i innymi sposobami o których sobie tutaj dyskutujemy. Zarabiać można też przez redukcję kosztów stałych a więc zwiększania Contribution margin.
Analiza fundamentalna to nie tylko sposób badania finansów firmy. Dostrzegam tu wielkie pole do poprawiania finansów osobistych. W końcu pieniądze jakie używa firma oraz klient to ten sam środek podobne są też mechanizmy zarządzania finansami. A skoro sprawdzają się w firmie dlaczego nie miałyby się sprawdzać w domu?
Ano dlatego, ze dzialalnosc gospodarcza ma sie nijak do finansow osobistych czy domowych wiec np ja nie sadze aby jakiekolwiek badanie finansow jakiejkolwiek firmy moglo mi w czymkolwiek pomoc. Pisze nieco przekornie bo akurat wszystko zalezy jaki sie ma pomysl na zycie. Wiekszosc nie widzi innych mozliwosci generowania dochodu niz praca na etacie, inni mysla o dzialalnosci gospodarczej, jeszcze inni dochody czerpia z szarej stefy badz nawet dzialalnosci mafijnej (oczywiscie ze jest to nielegalne ale jakby nie patrzec mafia i roznego rodzaju nielegalne interesy jakos nie znikaja a dochody z tych operacji sa pewnie ogromne). Ja akurat pisze z pozycji indywidualnego tradera na rynkach finansowych wiec jedyne koszty ktore ponosze to prowizje brokera, komputery, koszt internetu i pradu. Oczywiscie trzeba te koszty utrzymywac na jak nanizszym poziomie ale ogolnie nie ma tu zadnej mozliwosci manewru. Tak wiec contribution margin jest dla mnie zupelnie bezuzytecznym pojeciem i o wiele bardziej interesujacy jest dla mnie inny termin np margin call. Ale jak najbardziej czytac cos trzeba i ja obecnie polecam ksiazke 'What I Learned losing a million dollars" by Jim Paul and Brendon Moynihan
OdpowiedzUsuńPrzyznać muszę, że początkowo analiza fundamentalna była dla mnie ot dziedziną wiedzy, którą poznają inwestorzy, którzy inwestują w spółkę. Ale im człowiek bardziej się wgłębia w tematykę i sam dostrzega, iż źródeł dochodu może być co najmniej kilka to zaczyna dostrzegać pewne analogie w raportach spółek w sposobie ich księgowania do tego co robi się w domu.
UsuńDotyczyć to może cashflow między kontami, operacji na kartach, operacji na zadłużeniu, obsługi pkzp, kart kredytowych, zobowiązań krótkoterminowych, odraczaniu terminu płatności dowolnych rachunków, żeby wypisać tylko niektóre z nich.
Contribution margin to po prostu zwykłe koszta stałe, które można dowolnie minimalizować np. przez zmianę telefonu abonamentowego na kartę, zmianę operatora, korzystanie z promocji przez kilka miesięcy przy zakupie nowego urządzenia, możliwości jest naprawdę niezmiernie wiele.
Pomysły rodzą się same, stąd artykuł.