piątek, 23 listopada 2012

Inżynieria finansowa a inteligencja obliczeniowa jako narzędzia dla aktywnego inwestora


W tytule tego wpisu występują dwa mądrze wyglądające i brzmiące hasła. Wyjaśnienie tych terminów, a przynajmniej próbę ich przybliżenia, zamieszczam w dzisiejszym tekście, ponieważ od dziesięcioleci zdołały się one rozwinąć w niemal samodzielne dziedziny nauki i techniki. Zarazem ich przekrój, czyli inaczej część wspólna, dostarcza narzędzi działania do rąk pewnych grup inwestorów – zarówno instytucjonalnych, zarządzających wielkimi funduszami, jak i indywidualnych graczy, np. na rynku Forex.

Encyklopedyczna definicja pierwszego z tych dwóch haseł sprowadza je zwykle przede wszystkim do metod konstrukcji nowych instrumentów finansowych na bazie już istniejących. Klasycznym przykładem są kontrakty terminowe oraz opcje

Interesujące jest, że opcje są niekiedy definiowane i rozliczane nie na bazie indeksu (np. akcyjnego) ale opartego na nim kontraktu terminowego (być może ze względu na większą „ciągłość” notowań tego ostatniego). Można więc myśleć o nich w kategoriach instrumentu pochodnego „wyższego poziomu”. 


Nawiasem mówiąc, o tej ciekawostce dowiedziałem się, kiedy miałem wiele lat temu okazję słuchać wykładów o tej tematyce, jakie na Politechnice Wrocławskiej prowadził prof. Rafał Weron, współautor znakomitej książki Inżynieria finansowa: wycena instrumentów pochodnych, symulacje komputerowe, statystyka rynku

Rafał Weron

Drugim, bardziej zaawansowanym aspektem inżynierii finansowej jest wycena instrumentów pochodnych, dokonywana często z wykorzystaniem teorii równań różniczkowych, analizy stochastycznej a także sięgając do metod z zakresu fizyki matematycznej.

Natomiast ja, nie umniejszając oczywistej wagi i znaczenia wymienionych wyżej zagadnień, na tę dziedzinę nauki i techniki patrzę pod jeszcze innym kątem. Postrzegam ją jako narzędzie do tworzenia i badania strategii operowania na rynkach, w szczególności rynkach pochodnych, ale nie tylko. 

Dalszymi zadaniami, jakie stoją przed inżynierem finansowym jest tworzenie złożonych systemów transakcyjnych na bazie istniejących elementarnych strategii. Obrazowo ujmuję to tak: każda, nawet prosta strategia operująca na określonym rynku i instrumencie (jak kontrakt czy para walutowa) sama staje się instrumentem finansowym, który w pewnym sensie „żyje własnym życiem”. Zarazem prostych strategii można utworzyć mnóstwo, chociażby w postaci rodzin indeksowanych parametrami liczbowymi, które od dłuższego czasu są przedmiotem szczegółowych omówień – ilustrowanych przykładami liczbowymi – na jednym zsąsiednich blogów.

Z tych strategii następnie,jak z cegiełek, można tworzyć bardziej złożone konstrukcje, niczym budowle architektoniczne. Metod ich łączenia jest również bardzo wiele: od prostych połączeń równoległych, poprzez hierarchiczne, aż do modeli przełączanych z użyciem rozmaitych metod adaptacyjnych. 

I tutaj właśnie pojawiają się zadania z zakresu inteligencji obliczeniowej, zwanej też niekiedy obliczeniami inteligentnymi. Dziedzina ta jest często niesłusznie sprowadzana wyłącznie do sieci neuronowych , traktowanych (pewnie ze względu na popularność nazwy) jako synonim sztucznej inteligencji . W rzeczywistości obejmuje ona również inne zagadnienia z bardzo szerokiego zakresu: algorytmy ewolucyjne, genetyczne, jak również systemy rozmyte.

Natomiast pojęcie sztucznej inteligencji, jakkolwiek oficjalnie przyjęte i od dziesięcioleci stosowane, ma tę negatywną cechę, że może stwarzać wrażenie – ponownie niesłuszne – że jej stosowanie pozwoli zastąpić i wyeliminować inteligentne wysiłki i działania człowieka. 

Jest to, moim zdaniem, droga niewłaściwa – moc obliczeniowa komputerów powinna rozszerzać i zwielokrotniać ludzki potencjał intelektualny, ale w żadnym razie nie wyręczać nas w każdej czynności wymagającej pracy szarych komórek. Bliskie jest tutaj porównanie do maszyny, np. koparki, która dostarcza znacznych sił i energii, niemożliwych do bezpośredniego wytworzenia pracą mięśni pojedynczego człowieka. Jednak możliwość wykonania konkretnej czynności, jak wykopanie dziury w ziemi, jest oprócz tego determinowana kwalifikacjami i sprawnością obsługującego ją operatora.


Autorem powyższego, gościnnego artykułu jest Michał Momot.  
Korekta za zgodą autora Polcan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz