W tytule tego wpisu występują dwa mądrze wyglądające i brzmiące hasła. Wyjaśnienie tych terminów, a przynajmniej próbę ich przybliżenia, zamieszczam w dzisiejszym tekście, ponieważ od dziesięcioleci zdołały się one rozwinąć w niemal samodzielne dziedziny nauki i techniki. Zarazem ich przekrój, czyli inaczej część wspólna, dostarcza narzędzi działania do rąk pewnych grup inwestorów – zarówno instytucjonalnych, zarządzających wielkimi funduszami, jak i indywidualnych graczy, np. na rynku Forex.
Encyklopedyczna
definicja pierwszego
z tych dwóch haseł sprowadza
je zwykle przede wszystkim do metod konstrukcji nowych instrumentów
finansowych na bazie już istniejących. Klasycznym przykładem są
kontrakty terminowe oraz opcje.
Interesujące jest, że opcje są
niekiedy definiowane i rozliczane nie na bazie indeksu (np.
akcyjnego) ale opartego na nim kontraktu terminowego (być może ze
względu na większą „ciągłość” notowań tego ostatniego).
Można więc myśleć o nich w kategoriach instrumentu pochodnego
„wyższego poziomu”.
Nawiasem mówiąc, o tej ciekawostce
dowiedziałem się, kiedy miałem wiele lat temu okazję słuchać
wykładów o tej tematyce, jakie na Politechnice Wrocławskiej
prowadził prof. Rafał Weron, współautor znakomitej książki Inżynieria finansowa: wycena instrumentów pochodnych, symulacje komputerowe, statystyka rynku .
Rafał Weron |
Drugim, bardziej zaawansowanym aspektem inżynierii finansowej
jest wycena instrumentów pochodnych, dokonywana często z
wykorzystaniem teorii równań różniczkowych, analizy
stochastycznej a także sięgając do metod z zakresu fizyki
matematycznej.
Natomiast
ja, nie umniejszając oczywistej wagi i znaczenia wymienionych wyżej
zagadnień, na tę dziedzinę nauki i techniki patrzę pod jeszcze
innym kątem. Postrzegam ją jako narzędzie do tworzenia i badania
strategii operowania na rynkach, w szczególności rynkach
pochodnych, ale nie tylko.
Dalszymi zadaniami, jakie stoją przed
inżynierem finansowym jest tworzenie złożonych systemów
transakcyjnych na bazie istniejących elementarnych strategii.
Obrazowo ujmuję to tak: każda, nawet prosta strategia operująca na
określonym rynku i instrumencie (jak kontrakt czy para walutowa)
sama staje się instrumentem finansowym, który w pewnym sensie „żyje
własnym życiem”. Zarazem prostych strategii można utworzyć
mnóstwo, chociażby w postaci rodzin indeksowanych parametrami
liczbowymi, które od dłuższego czasu są przedmiotem szczegółowych
omówień – ilustrowanych przykładami liczbowymi – na jednym zsąsiednich blogów.
Z
tych strategii następnie,jak z cegiełek, można tworzyć bardziej
złożone konstrukcje, niczym budowle architektoniczne. Metod ich
łączenia jest również bardzo wiele: od prostych połączeń
równoległych, poprzez hierarchiczne, aż do modeli przełączanych
z użyciem rozmaitych metod adaptacyjnych.
I tutaj właśnie
pojawiają się zadania z zakresu inteligencji obliczeniowej, zwanej
też niekiedy obliczeniami inteligentnymi. Dziedzina ta
jest często niesłusznie sprowadzana wyłącznie do sieci neuronowych ,
traktowanych (pewnie ze względu na popularność nazwy) jako synonim
sztucznej inteligencji . W
rzeczywistości obejmuje ona również inne zagadnienia z bardzo
szerokiego zakresu: algorytmy ewolucyjne, genetyczne, jak również
systemy rozmyte.
Natomiast
pojęcie sztucznej inteligencji, jakkolwiek oficjalnie przyjęte i od
dziesięcioleci stosowane, ma tę negatywną cechę, że może
stwarzać wrażenie – ponownie niesłuszne – że jej stosowanie
pozwoli zastąpić i wyeliminować inteligentne wysiłki i działania
człowieka.
Jest to, moim zdaniem, droga niewłaściwa – moc
obliczeniowa komputerów powinna rozszerzać i zwielokrotniać ludzki
potencjał intelektualny, ale w żadnym razie nie wyręczać nas w
każdej czynności wymagającej pracy szarych komórek. Bliskie jest
tutaj porównanie do maszyny, np. koparki, która dostarcza znacznych
sił i energii, niemożliwych do bezpośredniego wytworzenia pracą
mięśni pojedynczego człowieka. Jednak możliwość wykonania
konkretnej czynności, jak wykopanie dziury w ziemi, jest oprócz
tego determinowana kwalifikacjami i sprawnością obsługującego ją
operatora.
Autorem powyższego, gościnnego artykułu jest Michał Momot.
Korekta za zgodą autora Polcan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz