niedziela, 4 lutego 2018

Trochę z historii komórek jaką pamiętam ….

Ech… to były czasy gdy komórki wchodziły do Polski. Po czasie gdy szczęśliwy był każdy kto miał w domu telefon stacjonarny z guzikami a nie z kręcącą się tarczą nastał czas na erę komórek. Osobiście byłem jakoś sceptycznie nastawiony do tego tym bardziej, że każdy ówczesny posiadacz kojarzył mi się z wyjątkowym snobizmem. Nie chodziło bowiem o to, ze komórka jest potrzebna do kontaktowania ale o to aby pokazać że się ją ma. Zatem spacer po chodniku z komórka przy uchu……. To było to coś.


Pamiętam falę komentarzy gdy gdzieś nad wodą podczas upalnego dnia pewien gość paradował z KOMÓRĄ (tak wtedy mówiono) przypiętą do samych kąpielówek. Najgorsza sytuacja była wśród młodych, oj niejedna krew z nosa się polała. Pracowałem wtedy w prywatnej firmie i moje szefostwo też sobie to coś kupiło. Jak dziś pamiętam, że owe urządzenie z oprzyrządowaniem kosztowało 60 ówczesnych milionów czyli 6000 zł. Trzeba jednak pamiętać że wartość pieniądza była zupełnie inna. Na moje oko jakieś trzy, cztery razy mniejsza niż dziś. Zatem gdzieś ok 1995 roku komórka kosztowała ok 20 000 zł ! Minuta rozmowy kosztowała z tego co pamiętam 2,44 zł/minutę. Sama „komóra” z firmy „Centertel” przypomniała wyglądem połowę cegłówki, ciężka taka że można było użyć ją podczas samoobrony skutecznie eliminując przeciwnika, a sam wyświetlacz przypominał wyświetlacz z dawnych kalkulatorów czy elektronicznych zegarków. 

 Hitem było wprowadzenie naliczania sekundowego, wcześniej płaciło się za każdą rozpoczętą minutę. Nie dziwi zatem że komórka głównie służyła do wysyłania sms-ów ale ceny już nie pamiętam. Kolejnym hitem jaki pamiętam było to, że komórki zaczęły kosztować 199zł, 99zł 19zł, aż …. kosztowała 1 zł. Oczywiście w zamian za podpisanie takiej czy nie innej umowy na jakiś czas, najczęściej 2-3 lata. Systematycznie spadała też cena za minutę, konkurencja wyżynała się wzajemnie a klienci tylko korzystali. Wprowadzano różne kombinacje 60,90,120 min. darmowych rozmów, rozmowy tańsze do kilku wybranych osób, tańsze rozmowy wewnątrz sieci aż stały się darmowe. 

Kolejny punkt w historii komórek to możliwość swobodnego przenoszenia nr do innego operatora. Wcześniej nr należał nie do klienta ale właśnie do operatora. Dalej. Dual sim. A nawet trzy simy. Tylko po co? Pytano w tamtych czasach. Dziś to świetne rozwiązanie dające jeszcze lepsze możliwości. W końcu przyszedł czas na telefony dotykowe i lepszy dostęp do Neta. Niedługo potem po raz pierwszy Polacy usłyszeli o nielimitowanych rozmowach i coraz to większej ilość danych do Internetu. 

I tak oto dziś za ok 20 zł można już rozmawiać do woli, pisać smsy do woli i korzystać niemal do woli za zasobów jakie daje sieć, w tym wykonywać tysiące różnych czynności dzięki aplikacjom. Sam zaś telefon można już kupić za ok 30/40 zł –klasyka, z pełną gwarancją. Tak mi się zebrało na sentymenty aby młodzi wiedzieli w jakich czasach nam nieco starszym przyszło żyć.


Teraz zaś nastały takie czasy że operatorzy jeszcze bardziej się o nas biją wymyślając różne oferty i promocje aby przyciągnąć nas do siebie. Dzięki umiejętnemu korzystaniu z nich można sporo zaoszczędzić

A Wy. Co pamiętacie z tamtych czasów. Zapraszam do podzielenia się w komentarzach.

5 komentarzy:

  1. Ja zbyt dużo nie pamiętam, bo sam czekałem długo na telefon stacjonarny. Najwcześniej jak się dało na moim osiedlu było w 1997, przedtem musiałem jeździć do siostry by odbierać telefony po publikacji ogłoszeniu w gazecie.

    Komórki dla mnie zaczęły się dopiero w 2004. Błędem było trzymanie zarazem telefonu stacjonarnego i komórki jednocześnie, bo to dubluje koszty. Dopiero po 4 latach zrezygnowałem całkowicie ze stacjonarnego, chociaż nie obyło się bez awantur z Tele 2, którym nie w smak była moja rezygnacja.

    Od czasu gdy blog się rozwinął czyli po 2 latach od jego założenia musiałem zmienić kartę na abonament. Ale po rozmowach z tobą dochodzę do wniosku, że podobnie jak bez sensu było trzymanie jednocześnie komórki i stacjonarnego, tak samo dziś nieco bez sensu jest posiadanie abonamentu...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jeszcze posiadam stacjonarny ale tzw intenetowy. Jeszcze tak jakoś pozostało i to ukłon w stronę teściów którzy wciąż ze stacjonarnym nie potrafią się rozstać. Nic to praktycznie nie kosztuje wiec tak jeszcze trzymamy. Podobno to dobre rozwiązanie dla tych co np są w Polsce i ktoś gdzieś w świecie bo wewnątrz sieci jest darmowo

    OdpowiedzUsuń
  3. rok 1998 lub 1999, pamietam ze pierwsze 5 sekund rozmowy bylo za darmo... i wiele sie dalo zalatwic w tym czasie

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jeszcze pamiętam, jak mieliśmy w latach 80-tych pierwsi na piętrze w bloku telefon. Przychodzili czasem sąsiedzi, aby zadzwonić lub ktoś dzwonił do sąsiada, do którego biegłem, aby poinformować o tym. To były czasy. A teraz każdy ma nawet po kilka telefonów. A, jak myślicie, co będzie za następne 30 lat w świecie komunikacji międzyludzkiej?

    OdpowiedzUsuń