poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Przekręty na spółkach wydmuszkach


Od afery z TK Invest większą uwagę przypisujemy nie nowym ofertom, lecz temu jak spółki tworzą różne klony by robić między sobą różne roszady. Zaglądając na stronę mojepaństwo.pl, możemy wyśledzić niezwykłą mnogość powiązań między spółkami, prezesami, prokurentami czy nadzorcami.

Prezes jednej spółki jest prokurentem w innej oraz członkiem w jeszcze kilku innych. Jak wynika z wielu dotychczasowych artykułów, roszady w zarządach takich spółek oraz tworzenie kolejnych spółek-córek są na porządku dziennym. W tak zamąconym gąszczu firm łatwiej o robienie przekrętów.

Holding to organizacja, która grupuje wiele spółek. Najbardziej znanym jest zapewne jest imperium Czarneckiego, ale holdingiem jest też znany z przekrętu z obligacjami PCZ. Aferę w tej ostatniej Grupie Kapitałowej omawiałem w artykule Spokojnie to tylko amputacja.

To był w zasadzie pierwszy przypadek, w którym spotkałem się z przypadkiem amputowania niewygodnej spółki celowej. Niewygodnej, bo obligatariuszom nie podobały się poczynania zarządu, który od jednych wierzycieli wykupywał papiery przed terminem, innym nie wykupywał wcale.

Fragment powiązań między spółkami w PCH Capital

Ciekawy mechanizm przekrętów na wydmuszkę, przez który liczne małe i średnie firmy bankrutują, został przedstawiony na portalu fronda.pl. Mechanizm jest prosty i służyć może jako pole do popisu dla innych firm celem wyłudzania środków.

Oto streszczenie fragmentu jednego z ciekawych artykułów na temat przekrętów:
  • Upatrując dużego zysku z finansowania przez państwo projektu, pewna spółka staje do przetargu atrakcyjnego miejsca. Pomijając nieistotne tutaj szczegóły, załóżmy iż omawiana spółka wygrywa ów przetarg, nawet dopłacając częściowo do interesu.
  • Mając już atrakcyjne miejsce w garści, nasza spółka tworzy nową spółkę-córkę, będącą spółką celową SPV. Nowa spółka majątku nie ma wcale, ale też nie ma takiej potrzeby. Wystarczy przecież wynająć jakieś biuro na potrzeby nowego projektu.
  • Skoro spółka córka jest w zasadzie słupem, wynajmuje podwykonawców. Robi tak ponieważ nie posiada ani wykwalifikowanej kadry ani odpowiedniego sprzętu. Jej zadaniem jest jedynie zapłata, zaś podwykonawcy mają wykonać czarną robotę.
  • Z tą płatnością różnie bywa, wszak prezes spółki matki tworzy nowe projekty. Zaczynają się opóźnienia w płatnościach lub celowe wynajdywanie wad w pracach podwykonawców wraz z nakazem ich usuwania.
  • Gdy podwykonawcę trafi szlag za problemy z płatnością i zacznie żądać wypłaty, spółka córka zaczyna się tłumaczyć dobrze nam znanymi trudnościami finansowymi spowodowane zawirowaniami na rynku. W opinii spółki to jednak trudności rzekomo przejściowe, więc termin zapłaty zostaje przesunięty na bliską przyszłość.
  • Cierpliwość podwykonawców się kończy, idą do sądu. W tym momencie spółka córka ogłasza upadłość. W wyniku bankructwa podwykonawcy mogą dochodzić swoich praw na majątku spółki córki. Ta jednak majątku nie ma, gdyż tak zostało to pomyślane od samego początku.
Dalszy ciąg jest w zasadzie nieistotny i kogo to interesuje może sobie zajrzeć do artykułu Spirala śmierci finansowej. Dla nas ważny jest fakt samej możliwości robienia przekrętów, wobec którego prawnicy są w zasadzie bezradni.

Wygląda na to, że z podobnych mechanizmów, odpowiednio zmienionych na potrzeby emisji, korzystają niektórzy emitenci obligacji. Inny jest tutaj rzecz jasna rozkład powiązań kapitałowych: finansuje nie państwo, lecz obligatariusze kolejnych serii. Podwykonawców być nie musi, obligatariusze w zasadzie ufają w to, iż cel emisji jest realizowany.

Generalnie dopóki spółka płaci regularnie odsetki, czujność obligatariuszy zwykle jest uśpiona i mało kto sprawdza co tak naprawdę spółka robi. Problemy pojawiają się w momencie, gdy ktoś postanawia sprawdzić czy cel emisji jest realizowany i odkryje, że wcale tak nie jest.

Wtedy jednak jest już zwykle za późno, a wierzycielom pozostaje albo analiza nieprawidłowości i zgłoszenie sprawy do prokuratury, albo podjęcie kroków prawnych przeciwko takim spółkom

Jak widać mając liczne przykłady udanych przekrętów, niektóre spółki od razu planują swoją wersję. Kolejne emisje w takim przypadku służą spłacaniu odsetek poprzednich emisji dla uśpienia czujności wierzycieli. I żaden organ nadzorczy nie sprawdza, czy jest to robione zgodnie z prawem.  

Na swoistą parodię zakrawa fakt, że wcale być nie musi to być sprawdzane. W końcu na upadkach też da się zarobić, a tutaj pole do popisu mają nie tylko kancelarie prawne i sądy, ale także komornicy ścigający emitenta czy syndyk masy upadłości. 

11 komentarzy:

  1. Zgroza! Ukradnie ci ktoś kasę jest zaraz dochodzenie, rozprawa a w opisanym przypadku nazywa się to działalność gospodarcza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Żeby do tego dojść trzeba było najpierw stracić. Cóż można dodać... niech to będzie przestrogą dla potencjalnych inwestorów-obligotariuszy. Co dobija najbardziej to to że żadne urzędy nadzoru nie mają kompentencji aby to kontrolować. Świetny artykuł @polcan! Sławek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie zwróciłbym pewnie uwagi na artykuł, będący inspiracją do powyższego wpisu, gdyby nie fakt, że z podobnym mechanizmem spotkałem się sam.
      Przedtem owszem słyszałem o podobnych przypadkach, w końcu pisałem artykuł o DSS, będący modelowym przykładem opisanego mechanizmu.

      Problem w tym, że takich przypadków jest coraz więcej. A skoro jednym uchodzi to na sucho, jest to zachęta do tworzenia kolejnych przekrętów w przyszłości.

      Usuń
  3. A jak wygląda sytuacja z obligatariuszami Pesso -?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam jest zapis na umowach o zakupie ze spółka Pesso podda się dobrowolnie egzekucji z art. 777 - czyżby taki zapis byłby zmyłką -?

      Usuń
  4. To pokazuje jak ważne jest sprawdzenie co zawiera umowa, którą obie strony podpisują. Zwykle to nie wykonawcy ale zleceniodawca sporządza umowę stąd głównie są w niej zapisy zabezpieczające jego interesy, natomiast wykonawcy głównie patrzą na cenę po jakiej sprzedają usługę, terminy realizacji i podpisują taką umowę nie analizując wszystkich jej zapisów szczęśliwi, że mają robotę. Brak dokładnej analizy podpisywanych umów często wynika z tego, że są to często niewielkie firmy, które nie posiadają prawników tak jak wielkie korporacje, które każde zdanie w umowach prześwietlą i na wszelkie sposoby zabezpieczają się. W zakładzie w którym pracuję (zleceniodawca usług) jest zawsze zapis w zawieranych umowach, iż niedozwolone jest przenoszenie (cesja) wierzytelności na inną firmę niż wymieniona w umowie (nieważne czy jest to spółka córka czy niezależna firma) bez zgody zleceniodawcy. Jest to zabepieczenie przed ewentualnymi roszczeniami podwykonawców, którzy mogliby przyjść w późniejszym czasie do nas z pretensjami, iż nie otrzymali pieniędzy za wykonaną usługę od swojego zleceniodawcy (a naszego zleceniobiorcy) mimo, że od nas otrzymał wynagrodzenie ale nie spłacił z niego swoich powdwykonawców. Nic nie stoi na przeszkodzie aby żądać podobnych zapisów w umowie przez podwykonawców tj. o zakazie przenoszenia zobowiązań zleceniodawcy wobec zleceniobiorcy z którym podpisywana jest umowa na inne firmy, bez zgody (wymagającej aneksu do umowy) tego drugiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się. Ważne jest przede wszystkim z kim na początku podpisuje się umowę. Ważne są takie informacje: jak długo nasz kontrahent istnieje na rynku, jaki ma majątek, jakie ma powiązania z innymi firmami, jakie ma zadłużenie, czy miały z nim problemy inne firmy w przeszłości itd. Właśnie po to warto prześwietlić naszego przyszłego zleceniodawcę/zleceniobiorcę aby później nie okazało się, że jest to firma z niewielkim kapitałem, która powstała tylko konkretnie pod dane zlecenie składająca się z personelu którym jest tylko prezes i jego sekretarka i którzy urzędują w niewielkim wynajmowanym biurze.

      Usuń
  5. Tak czytam to i analizuję. Są tu pewne podobieństwa, ale w przypadku obligacji pieniądze muszą iść na cele opisane w OWE. Jeśli nie to jest to złamanie prawa. Tak więc emitent nie może emitować obligacji aby spłacić poprzednie obligacje bo jest to tzw piramida finansowa. Jeżeli w przypadku obligacji nie są zachowane pozory działania zgodnego z prawem to niestety podlega pod prawo karne. Tamta opisana wyżej firma oddała kilometry autostrady choć sposób działania jest skandaliczny. W przypadku opisywanych wcześniej obligacji nie powstał nowy sklep, produkt czy linia produkcyjna. Pieniądze wyparowały.

    OdpowiedzUsuń
  6. Polcan, pytanie do Ciebie. Wziąłem udział w jednej emisji, ostatecznie zmieniły się warunki (przedłużenie zbierania kasy i wykupu) na które nie wyraziłem zgody. Czy mogę żądać zwrotu pieniędzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie wyrażasz zgody, to spółka powinna zwrócić ci cały wkład, jeśli wpłaciłeś.

      Usuń
  7. Eh. Przekichane to wszystko po całości. Aż strach się bać z jednej strony. A z drugiej z kolei ma miejsce niedowierzanie, że tego typu procedery mają miejsce. Na szczęście, z tego co mi wiadomo tutaj można kupić czyste, niesplamione, machlojkami spółki. Więc może to jest jakaś opcja?

    OdpowiedzUsuń