wtorek, 11 sierpnia 2015

Jak wybrać ekipę remontową czyli podpisz a wtopisz


W finansach liczy się nie tylko wykorzystywanie okazji jakie dostarcza rynek. Nie mniej ważna jest umiejętność negocjacji oraz dobrego doboru usług. Omawiałem już jak wybrać najlepsze OC oraz jak negocjować ceny z notariuszem.

Wakacje to dla jednych czas wojaży, dla innych zaś czas remontów. W moim przypadku po zakupie mieszkania na własność, przyszedł czas na remont. Pojawiło się więc naturalne pytanie: jak wybrać dobrą ekipę remontową

Najlepiej rzecz jasna po prostu postawić na sprawdzoną ekipę, której efekty widzieliśmy na własne oczy lub które rekomenduje nam znajomy. W moim przypadku za rekomendację wystarczył mi sąsiad. Nie wiedziałem jednak co mnie czeka.


Efekt końcowy remontu u sąsiada był całkiem przyzwoity. Rzekomo facet jest dodatkowo dobrym projektantem i sam remontuje tak, że mucha nie siada. Wystarczy tylko zdać się na jego intuicję to dopasuje remont do układu pokoju i stworzy cuda niewidy.

Poprosiłem więc sąsiada o jego namiary i umówiłem się z szefem ekipy na spotkanie. Byłem ciekaw jak będzie wyglądała wstępna wycena. Wiedziałem, że do tanich nie należał, ale też efekt końcowy był wart swojej ceny.

Gdy przyjechał na lustrację pokoju do remontu poinformowałem go, że ma to być pokój wizytowy. Facet pokiwał głową, wyciągnął kartkę i zaczęło się od długiego monologu: Hmmm. Tu zrobimy tak, tam trochę inaczej. Hmmm, w tamtym w kącie dodamy to i to. Ok, już wiem, aha. Ten komin ładnie obudujemy, tutaj ten kąt ocieplimy bo to mieszkanie narożne. Hmmm, no będzie z tego ładny efekt. Będzie Pan bardzo zadowolony.

I uśmiech od ucha do ucha, jakby już było po sprawie, wszystko ugadane, a efekt finalny już niemal do odbioru. Zrobimy to tak, że będzie Pan dumny. Zadałem więc pytanie podstawowe jakiej kwoty finalnej mam się spodziewać? 

Hmmm. Policzmy, powiedział szef wyciągając kartkę i długopis. Tu i tam będzie tak. Hmmm... I tak sobie humkał i kręcił głowę w te i we wte, jednocześnie przyglądając się mojej reakcji. Wybrałem postawę typu kamienny posąg, bez jakiejkolwiek ingerencji.

Będzie super, będzie ekstra, ale niestety nie mam teraz wolnego terminu. Widzi Pan jest teraz maj, a pierwszy wolny termin to połowa września. No ale wie Pan, jesteśmy solidną firmą i ludzie zalewają nas zleceniami i pchają się drzwiami i oknami. Ale dla Pana też się znajdzie miejsce. No to jak w końcu? Podpisujemy umowę?


Pierwsza wizyta i już ostra namowa na umowę


Przyznam szczerze, że trochę się zdziwiłem tym pytaniem. W końcu przyjechał tylko zobaczyć co jest do roboty i zrobić wycenę, a nie podpisywać od razu umowę? Czytelnicy na przykładzie artykułów o OC oraz notariuszu wiedzą już, że najgorsze co można zrobić w przypadku usług. to brać ofertę pierwszą jaka się nadarzy.

Widząc moje niezdecydowanie facet rozpoczął maglowanie: Proszę Pana, kontaktuję się tylko z konkretnymi ludźmi. Widział Pan moją robotę, wie Pan że jest solidna, a ja nie mam niezadowolonych klientów. Wszyscy chwalą moją firmę co widać po ilości zleceń. Więc podpisujemy umowę prawda?

Skinąłem machinalnie głową, a facet  od razu wyciągnął gotowy druk, wypełnił go, wpisując to co ma być zrobione i dał do podpisu. Wręczając go powiedział: należy się zaliczka w wysokości 4.400 zł na poczet kolejki do której Pana właśnie wstawiłem.

Ups, ładny bigosik. Powiedziałem gościowi, że nie trzymam takiej kasy w domu, bowiem nie spodziewałem się, że lustracja = podpisanie umowy i wpłata zaliczki. Ok, facet to rozumie, ale mogę spokojnie iść do bankomatu i wypłacić tyle ile trzeba. Tak rzekomo zrobił sąsiad.

Poinformowałem gościa, że w chwili obecnej nie mam na koncie do którego posiadam kartę takiej gotówki i najpierw muszę zrobić przelew z innego banku. W końcu jedyna karta której używam to BPH, a w tym banku większej gotówki mieć nie warto, bo nie jest dobrze oprocentowane. 

No to zrób Pan przelew, ponaglał lekko już zniecierpliwiony szef robót, proszę przynieść laptopa a ja panu zaraz dam mój numer konta, o proszę bardzo. Wystarczy przepisać i po sprawie.

Widać było, że tak łatwo facet się nie podda. Poinformowałem go więc: tak się złożyło, że tego dnia wcześniej zrobiłem już przelew na swoje inne konto celem optymalizacji i trzeba poczekać aż środki wpłyną. 

Facet nie zajarzył o co biega. Nie każdy rozumie hasło optymalizacja konta, wyjaśniłem mu więc, że po prostu przelałem środki tam, gdzie jest wyższy procent, bo nie spodziewałem się, że umowa jest podpisywana od ręki. Chcąc nie chcąc szef ekipy remontowej musiał to przyjąć do wiadomości.

Rozumiem Pana, w porządku. Niech Pan więc zrobi przelew po południu i wyśle mi pdfem potwierdzenie. Będzie Pan zadowolony... ple, ple, ple. Widać już było, że taką formułkę klepie każdemu potencjalnemu klientowi.

Spotkanie dziwnym trafem przypominało dawne spotkania z doradcami Open Finance. Wszystko jest cacy, wszystko pięknie ładnie, proszę tylko podpisać, a będzie Pan zadowolony. Nie przypuszczałem, że budowlańcy stosują podobne metody sprzedaży swoich usług.

Dopiero po wyjściu miałem czas do namysłu i chłodnej kalkulacji jego propozycji. Okazało się, że sąsiadowi facet policzył 25.000 zł za dwa pokoje oraz przedpokój. W moim przypadku, ten tylko jeden pokój został wyceniony na 22.000 zł.

Morał jest podobny do przygody z notariuszem. Jeśli pokazujemy zleceniobiorcy, że godzimy się na jego warunki bez żadnego ale, dostaniemy finansowy wycisk. Notariusz dawał ceny zawyżone nie przywykł bowiem do jakiejkolwiek dyskusji. Szef ekipy słodził ile wlezie licząc na to, że biorąc zaliczkę uwiąże kolejnego klienta.

W usługach warto jednak robić porównania z konkurencją. W przypadku notariusza różnica w cenie wyniosła blisko 400 zł. W przypadku budowlańców różnica w cenie była znacznie wyższa, ale to już temat na osobny wpis.

Ciąg dalszy: Gdzie znaleźć ekipę remontową czyli olx kontra katalog firm

10 komentarzy:

  1. Na 100% dałoby się utargować 2 tyś., przepłaciłeś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po namyśle nie zrobiłem tego przelewu, a umowa została zerwana następnego dnia. Jak widać optymalizacje kont mają też inne nieznane dotąd dla mnie korzyści. Bo to, że faktycznie akurat zrobiłem rano przelew optymalizacyjny to był przypadek.

      Usuń
  2. Strasznie starają się zdzierać kasę

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy wpis, prawdę mówiąc nigdy robiąc remont nie podpisywałem żadnych umów tylko razem ustalaliśmy ryczałtowe wynagrodzenie płatne po robocie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja skorzystałem z ekipy wykończeniowej przez Leroy Merlin i nie żałuję. Ceny normalne, skończyli przed czasem i dają gwarancję na rok. W Castoramie domyślam się, że jest podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. 22 tyś. za remont 1 pokoju? Ile ten pokój miał ze 100m2?
    Cekol ściany, sufit, malowanie, tapeta na jednej ścianie hmm nie pamiętam ale coś około 2500 z materiałem :) to za 20k pewnie z wodospadem z sufitu oraz najdroższym drewnem na podłodze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego weź pod uwagę, że to robi firmy czyli płacisz im cenę brutto z VAT zamiast umówić się jak ludzie

      Usuń
    2. Pokój ma 20 m2.
      Jak po odmowie powiedziałem o tym innym osobom, które wiem że często robią remonty, stwierdzili, że za połowę tej ceny zrobiliby picuś glancuś.
      Cóż, niektórzy się cenią aż nadto, a skoro wyjechał z taką stawką, to widać niejeden klient skorzystał z takiej "okazji".

      Usuń
  6. Nie no cena po zbóju nawet jeśli doliczył materiały. Ja za 22 tyś robocizny całe mieszkanie od podstaw wyremontowałem. 60 metrów pokoje kuchnia, łazianka, kibel, balkon i przedpokój (w tym wliczone podstawie materiały jak kable, wkręty, grunty itp) Remont od podstaw robiony, całym nowa elektryka, nowa hydraulika, futryny, karton gipsy z wymyślnymi zabudowami, no po prostu wszystko prócz okien i drzwi wejściowych, a tu za jeden pokój gość chce wziąć tyle, no po prostu ściąłeś mnie z nóg tym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy zadzwoniłem z odmową, facet zażądał spotkania celem zniszczenia podpisanych dokumentów. Zrobiłem oczywiście wówczas skan na potrzeby artykułu...

      Usuń