piątek, 18 lipca 2014

Domokrążcy z OFE czyli strzeż się nachalnego doradcy


Proszę o pilny kontakt. Dotyczy p. Marcina tel xxx-xxx-xxx. Taką samoprzylepną żółtą karteczkę zobaczyłem na drzwiach obok zamka przy wyjściu z domu. Dość oryginalny sposób kontaktu spowodował, że zadzwoniłem pod podany numer.

Okazało się, że zostawił go przedstawiciel OFE. O jakżesz dziękowała mi za odzew, bo nie każdy tak robi, a przecież ona zostawia wszystkim takie karteczki nalepione na drzwiach. Bo ludzi jak na złość nie ma w domu. A co to, mamy jakiś obowiązek czekać na OFEnsywę doradców?

Jak pisałem w artykule ZUS czy OFE czyli kat w szarym czy czarnym kapturze mamy ostatnie dni do namysłu co wybrać. I jak wiadomo od 15 stycznia tego roku obowiązuje zakaz reklamy ze strony OFE. A skoro nie można nic reklamować publicznie, to trzeba iść pod wskazany adres i reklamować się niepublicznie.

Nie jestem zainteresowany - odpowiedziałem przez telefon
Ależ, nie o to chodzi. Ma pan inny numer dowodu osobistego, trzeba to koniecznie zmienić. Jeśli pan tego nie zrobi będzie pan zmuszony udać się do oddziału Aviva... ple, ple, ple.

Hmmm. Czas jest cenny, a wizyta w oddziale OFE jakoś nie zalicza się do przyjemności. A nachalna rozmówczyni przyjdzie o dowolnej godzinie. 19.00? Nie ma najmniejszego problemu, klient nasz pan nawet po godzinach.

Jeżeli myślicie, że taka wizyta to tylko aktualizacja danych osobowych, to się mylicie. Owszem babka przyniosła jeden formularz i wpisała tam aktualny numer dowodu osobistego. Ale zwyczajem kobiet zaczęła się nawijka o OFE. Dostałem ulotkę, której nie wolno rozdawać i zostałem zapytany o tym co myślę o swojej przyszłej emeryturze.

Ni stąd ni zowąd aktualizacja danych zamieniła się w rozmowę z doradcą inwestycyjnym jakie znamy z wizyt w Open Finance czy Idea bank.  Gdy bowiem poinformowałem rozmówczynię, że sam zarządzam swoimi finansami, zaintrygowana powiedziała, nie pójdę póki się nie dowiem jak się panu powodzi.

To co wleciało jednym uchem, drugim wyleciało. Takie rzeczy widać i nie trzeba być psychologiem czy znać mowę ciała, by zorientować się, że babka słucha z grzeczności i czeka tylko by zadać kluczowe pytanie:
A co Pan sądzi o funduszach - wytoczyła swoje działo.

No to trafiła kulą w płot. Moje zdanie o tej formie inwestowania czytelnicy bloga doskonale znają. Nowi mogą sobie poczytać o inwestycji w gruzy.
Ależ dlaczego proszę pana, przecież moja znajoma owszem jak każdy straciła w pechowych latach 2008-2010, ale teraz patrzy i och, ach one zarabiają dla mnie.

Ale och, ach darowałem sobie tłumaczenie, że strata X procent, to nie to samo co następujący po niej zysk X procent.  Przykładowo strata 20%, wymaga zysku 25% by wyjść na zero. Strata 50% wymaga zysku 100% by wyjść na zero, 75% wymaga już... 300%!

Nie trafia jakoś do niej, że obligacje korporacyjne dają zarobić zdecydowanie lepiej i nie trzeba płacić komuś za zarządzanie, bez względu na to czy fundusz traci czy nie. I co najważniejsze jak się pomylę, to pretensję będę mieć do siebie i czegoś mnie to nauczy.

W funduszach możemy sobie tylko patrzeć na notowania i wznosić modły by szło to w górę, a nie w dół. Albo bawić się parasolkami, gdy nie pada... Widząc, że nie tędy droga, rozmówczyni zagadnęła.
A słyszał pan o czymś takim jak IKZE?
Owszem słyszałem, a słyszała pani o czymś takim jak czas?

Na szczęście babka zrozumiała aluzję i czym prędzej się pożegnała. Ale oczywiście na odchodnym, wiąż paplając jak to na emeryturze może być pięknie i wspaniale, zostawiła swoją wizytówkę na którą z ciekawości zajrzałem. Doradca ds inwestycyjnych. Aha, najwyższy czas sprawić sobie wizytówkę Doradca do spławiania nachalnych doradców.

5 komentarzy:

  1. Nie rozumiem, polcan piszesz, że zamiast OFE wolisz obligacje. Ale to nie ma nic z tym wspólnego. Nie ma wyboru OFE czy obligacje, jest OFE albo ZUS.
    Po zmianach, OFE ma zakaz inwestowania w papiery wysokiego ryzyka (np. akcje), czyli będzie teraz tylko bezpiecznie inwestować. A ZUS nie ma takiego zakazu, czyli większe ryzyko. Jest jeszcze jeden plus dla OFE, dziedziczenie składek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa obligacji pojawiła się tylko przy okazji próby naciągnięcia mnie na fundusze ze strony nachalnej doradczyni.

      Inna sprawa to samo OFE czy ZUS. W obu przypadkach nie masz możliwości wybrania pieniędzy, a jedynie obietnice na przyszłość, że będziesz dostawać część obecnego wynagrodzenia. I będzie się to zmieniało w zależności od rządu.

      Generalnie wolę sobie sam opracować własną wizję emerytury, aniżeli liczyć w tym względzie na państwo. Obligacje jak sądzę mogą być jedną z nich, ale niekoniecznie muszą. Nikt bowiem nie wie co się stanie w przyszłości i jakie możliwości inwestycyjno-dochodowe się pojawią.

      Usuń
    2. "A ZUS nie ma takiego zakazu, czyli większe ryzyko."

      ZUS pieniądze od razu wypłaca obecnym rencistom i emerytom i jeszcze im brakuje.

      Usuń
  2. 1. OFE za chwilę będą podlegały silnej konsolidacji i zostanie ich parę. Niewykluczone, że przez te pierwsze 2 lata właściciele OFE będą usiłowali wykazywać duże zyski obliczone na kłucie oczu (tak jak robiły to DFE typu Metlife Amplico). Zwłaszcza, że "na zdrowy rozum" w porównaniu z bajecznie hojnie oprocentowanym subkontem ZUS, OFE padają na pysk w przedbiegach. Muszą zatem coś wymyślić, inaczej za 2 lata ucieknie im również te 6% dzisiejszych entuzjastów.

    2. Z oceną funduszy inwestycyjnych się generalnie zgadzam, ale obligacje korporacyjne to również grząski grunt. Jak się dziś czują posiadacze ostatnich emisji Ganta? Na obligach można pięknie stracić 100% kapitału, co na fundach jest prawie niemożliwe. Zabrakło mi tego jednego zdania.

    3. Nie wiem dlaczego, ale nie ma dziś na rynku żadnych dobrych ofert na IKZE, zwłaszcza w formie lokat bankowych (pomijam tu r-ki maklerskie, bo to nie jest zabawa dla Polaka Szaraka). Ja jednak liczę na to , że będzie tak jak z IKE. Czyli kiedyś takie dobre oferty się wreszcie pojawią, a wtedy dobrze będzie mieć już zakumulowane limity z poprzednich lat. Stąd też IKZE posiadam, choć na razie to wyjątkowo kiepski interes. Nie potępiałbym z góry tego tworu, choć poleciłbym go tylko komuś, kto już ma IKE i wpłaca tam pełny limit.

    z17 (z17@gazeta.pl)

    Ps. Kiedy wreszcie konta na gazeta.pl będą normalnymi kontami google? Pytanie retoryczne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie również "nawiedził" domokrążca z OFE, wcześniej odebrałem telefon, gdzie Pani o miłym głosie na siłę chciała mnie uszczęśliwić i umówić spotkanie z doradcą. Nie byłem szczególnie zainteresowany takim spotkaniem bo szkoda mi było czasu ale wreszcie dałem się namówić ponieważ oprócz czasu nie miałem nic do stracenia.
    Na wstępie Pan wypytywał mnie jak długo i gdzie pracuję, chciał zobaczyć roczne rozliczenie z zakładu pracy oraz podsumowanie roczne z OFE w którym jestem zapisany. Nie chciałem chwalić się tymi dokumentami co doradcę nieco zbulwersowało i trochę wyprowadziło z równowagi.
    Później wypytywał w jaki sposób zamierzam finansować mój żywot po przejściu na emeryturę, czy aktualnie odkładam jakieś środki z myślą o przyszłości, w co inwestuję jakie to są kwoty. Nie zdradzałem szczegółów bo nie chcę dzielić się z obcą osobą takimi informacjami. Pan zauważył, że rozmowa przestałą się kleić i na koniec poprosił o kontakty do osób, moich znajomych, rodziny ponieważ ich również chciał nawrócić. Odmówiłem podania jakichkolwiek danych i zmuszeni byliśmy pożegnać się w nieco innej atmosferze aniżeli nasze przywitanie na początku spotkania.

    OdpowiedzUsuń