czwartek, 14 marca 2013

Absolute Return czyli finansowe perpetuum mobile




Na rynku kapitałowym raz na jakiś czas mamy do czynienia z rzekomymi 'wielkimi odkryciami'. Doświadczenie podpowiada, że już sam zachwyt jest podejrzany. Stan euforii owszem jest przyjemny, ale najczęściej w życiu jest tak, że im wyżej wzlecimy tym boleśniejszy jest upadek.

Do napisania niniejszego artykułu skłoniły mnie euforystyczne maile od jednego z czytelników bloga, który nagle postanowił przestawić się na Fundusz zwany Absolute Return. Jego zdaniem obligacje korporacyjne, nawet niemal pewne jak prezentowane wczoraj,  są tylko ciekawe a ów fundusz rewelacja.

Nie ukrywam, że do funduszów podchodzę z bardzo dużą nieufnością, ale każda nowinka jest ciekawa. A tego typu fundusz mówi, że zarabia zawsze bez względu na koniunkturę na rynku. Brzmi to jak finansowe perpetuum mobile.  Jak maszyna finansowa, która będzie zarabiała zawsze.

W fizyce od zarania dziejów poszukiwano perpetuum mobile czyli maszynę, która będzie poruszać się w nieskończoność bez dopływu energii z zewnątrz. Ktoś kto wymyśliłby taką maszynę zostałby z marszu milionerem, dostałby nagrodę Nobla a Einstein odszedłby w cień. Choć Einstein zmarł w 1955 do dziś nawet fizycy z modnej teorii strun go nie pobili sławą.

Mimo niezliczenie wielu prób nieskończonej rzeszy zapaleńców nie udało się zbudować perpetuum mobile, gdyż niestety taka maszyna po prostu nie istnieje. Drugie prawo termodynamiki oraz entropia mówią bezwzględnie NIE. I żaden nowy Einstein tu nie pomoże.

To samo dotyczy rynku finansowego. Nie ma maszynki do zarabiania bez względu na cokolwiek. Tymczasem Noble bank w jednym z prospektów twierdzi, że ma finansowe perpetuum i nazywa się ono Absolutna Stopa Zwrotu. A podtytuł prospektu brzmi szumnie Panaceum na rynkową zmienność i niepewną sytuację na rynkach finansowych.

Czyli innymi słowy: ludzie oto mamy coś co zarabiać będzie zawsze, oto przed nami wielkie prosperity. Każdy będzie bogaty, każdy zarobi. Hmmm, skąd my znamy taką starą śpiewkę?

Absolute return zareaguje szybko na takie zmiany Źródło: noble bank
W prospekcie czytamy coś takiego:

Fundusze Absolute Return są odpowiedzią na oczekiwania klientów, którzy w hossie chcą zarabiać na wzrostach, a w okresie bessy pragną chronić swój kapitał oczekując dużo niższej, ale ciągle dodatniej stopy zwrotu.


Należałoby zadać sobie pytanie co znaczy określenie 'ciągle dodatniej'. Dwa lata temu gdy krew się lała na giełdach niczym w najbrutalniejszych filmach gore a WIG20 odnotował ponad 20% strat firmy były zadowolone jeśli straciły tylko -17% o czym pisałem tutaj.

W tym samym czasie na najzwyklejszych lokatach bez wysiłku można było zarobić 8-9%. Słowa ciągle dodatniej stopy zwrotu można zatem rozumieć jako np. tylko 0,1% gdy na giełdzie jest -20% i oczywiście mamy się z tego cieszyć. 

Pytanie jednak kogo cieszyłoby zysk 0,1%? Sama opłata za zarządzanie zapewne spowoduje, że realny zysk będzie ujemny w tym okresie. W końcu za owe zmiany i kluczowe decyzje, które podejmują za nas zarządzający trzeba zapłacić.

W następnym odcinku przyjrzymy się w jaki sposób ten rzekomo 'genialny' fundusz działa i jak zarabia bez względu na to gdzie wieją wichry rynku.

Ciąg dalszy: Absolutna stopa zwrotu jako model inwestowania opartego na cyklu koniunkturalnym

7 komentarzy:

  1. Grupa GNB to banda krętaczy. Po kryzysie założyłem u nich 3-letnią polisę "Kapitał Bezpieczeństwa", opartą o indeks rynków surowcowych (przede wszystkim żywność). Założenia były słuszne. Indeks wzrósł w tym czasie o ponad 30%. GNB wypłacił połowę z tego, mimo że udział klienta miał być na poziomie 90-100% wzrostu indeksu. Pod koniec ostatniego roku była już hossa na lokatach (8-10%), a GNB dał średnio 5%. Dla mnie to była nauczka na przyszłość i od tej pory wszystkim odradzam wszelkie kontakty z doradcami finansowymi z GNB (Noble Bank, Open Finance, GetIN) oraz IdeaBanku. Nie dziwią mnie zupełnie skargi ludzi, których wrobiono w wieloletnie plany finansowe, na których już stracili po kilkadziesiąt procent. Mogę tylko współczuć. Jeśli przy dobrych założeniach inwestycyjnych zyski są mizerne, to przy złych założeniach straty są ogromne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem, udział klienta miał być na poziomie 90-100, ale nie był, bo? To była umowa słowna, czy jak?

      Usuń
  2. Oczywiście bzdety kompletne i szukanie jeleni. Mam na myśli jednak tylko Polskę. Istnieją bowiem fundusze hedge bo o nich tutaj mowa, które zarabiają kasę bez względu na to czy instrument finansowy spada czy rośnie. Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach i trzeba mieć wiedzę co powinien oferować fundusz hedge aby w ogóle się nim zainteresować. Są dwa warunki: nie ma żadnych opłat za zarządzanie a wynagrodzenie funduszu ma miejsce tylko jeśli wypracuje on zysk dla inwestora. WYNAGRODZENIE FUNDUSZU TO CZĘŚĆ WYPRACOWANEGO ZYSKU. Nie ma zysku - nie ma żadnych pieniędzy dla funduszu.

    W Polsce jak zwykle szuka się idiotów, którzy nie mają żadnej wiedzy o tym jak funkcjonuje rynek funduszy w cywilizowanych krajach i czego należy żądać od ludzi, którym powierza się swoje pieniądze oraz jak ich wynagradzać. Dysput jest jednak typowo teoretyczny albowiem tak jak mówiłem sprawa nie dotyczy realiów polskich. Wniosek jest prosty: nigdy nie należy powierzać żadnych pieniędzy funduszom inwestycyjnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram - raz wtopiłem na funduszach i mam nauczkę na całe życie. W drugiej części będzie propozycja własnej symulacji zysków opartych na modelu na którym pracuje ów absolute return.
      Całość cyklu prowadzi zaś do doskonałego programu o którym pisałem w poniedziałek.

      Usuń
  3. Też sie wpieprzylem 4,5 roku temu w cudowne regularne szczedanie w Skandii (podpisywalem umowe w Open Finance)

    I bylbym na dzien dzisiejszy w sumie na ZERO (mimo zawirowan na rynku i oplaty dla skandii) gdbyby nie jeden maly kruczek w umowie (ktorej niestety nie doczytalem do konca a zasrany expert w Open "zapomnial" powiedziec) ze jak sie wczesniej niz przed deklarowanym terminem zerwie umowe to pobieraja % (w moim przupadku ok. 35%)

    Niedawno zaczalem czytac te blogi i w koncu podjalem meska decyzje i wycofalem swoje srodku... wole miec na dzien dzisiejszy "marne" 5% ale miec... nic co miesiac dawac farfoclom zarabiac.

    Jedyna pozytywna rzecz to nauczylo mnie to odkladac co miesiac niewielkie kwoty... teraz cala usbierana kase + miesieczne dodatkowe skladki bede pakowal w najciekawsze lokaty jakie sa na rynku

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę droga ta nauka.
    Dzięki bierności większości oszukanych klientów, ułomnościom polskiego prawa i nieskuteczności albo bierności instytucji bankom opłaca się dalej tworzyć takie potworki. Jeden na 10 pójdzie do sądu i będzie walczył, więc jemu ewentualnie się coś odda, natomiast pozostałej 9 zabiera się 35% - ktoś zna zyskowniejszy biznes? No ale jak napisał FX: rynek funduszy funkcjonuje normalnie tylko w cywilizowanych krajach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podstawowa zasada inwestowania brzmi: ,,Nigdy i pod żadnym pozorem nie powierzaj innym swoich pieniedzy"

    Powód tego jest prosty: w przypadku złej koniunktury traci się ( czasem wszystko) a w przypadku dobrej koniunktury dostaniesz okruchy z Pańskiego stołu.

    OdpowiedzUsuń