W roku ubiegłym marzec był ostatnim miesiącem lokat bezbelkowych. Na pierwszej wersji bloga Polak potrafi snułem już wcześniej rozważania dotyczące przenoszenia kapitału z lokat, które z dnia na dzień miały przynieść mniejszy zysk. Wszystko zaczęło się od artykułu Quo vadis inwestorze - fundusze czy obligacje. Jak to się skończyło czytelnicy bloga wiedzą doskonale.
Po roku czasu problem powraca jak bumerang z innego powodu. W roku ubiegłym warto było środki trzymać po połowie na obligacjach korporacyjnych oraz na lokatach, które zamiast 8-9% przynosiły 6-7% co było już mniej ciekawe ale zyski rzędu 10-12% na obligacjach jakoś rekompensowały straty na lokatach.
W chwili obecnej godny polecenia podział kapitału w postaci: mniej więcej 50% na najlepszych lokatach oraz kontach drugie 50% na obligacjach przestaje obowiązywać. Połowa na obligacjach wciąż jest dobrym pomysłem bo to w dalszym ciągu atrakcyjna forma inwestowania czego dowodem jest ostatnia oferta opisywana przedwczoraj, problem pojawia się co zrobić z drugą częścią czyli z lokatami oraz kontami.
Niedawne 6-7% zaczyna powoli zanikać. W kwietniu kończy się lokata z klasą w SKOK na 8%, z pewnością skończy się 7% w Toyocie i przypuszczalnie spadną kolejny raz bumerangi. Analizując rynek depozytów widzimy, że wkrótce będziemy mogli co najwyżej liczyć na 4-5%. A to oznacza przecież połowę mniejszy zysk aniżeli jeszcze rok temu!
Na internecie pojawiają się głosy pocieszające, że spadki rekompensuje nam inflacja. Niestety marna to pociecha bowiem o inflacji można powiedzieć to samo co o bezsensownej średniej z lokat. Inflacją możemy manipulować, na nią mamy wpływ i to bardzo duży chociażby poprzez korzystanie z alternatyw o której piszę dziś na FpG.
Wracamy zatem do problemu: skoro obligacje mogą stanowić mniej więcej 50% naszego portfela, to co z drugą połową, która praktycznie od kwietnia 2013 stanie się prawdopodobnie nieopłacalna. Obligacje nie są bez ryzyka nie warto pakować tam wszystkich środków z lokat by stanowiły one 100% naszego kapitału. Gdzieś trzeba je ulokować.
Fundusze odpadają gdyż płacimy za nie zawsze nieważne czy zarabiają czy tracą. Struktury także bo to bardziej gra z pseudoochroną kapitału aniżeli jakiekolwiek inwestowanie. Wszelakie programy długofalowe typu IKE, IKZE czy EKO (Emerytalne Konto Oszczędnościowe) do których namawia KNF oraz różne gazetki bankowe typu Funduj, też nie wchodzą w grę bowiem sami sobie wiążemy ręce i jesteśmy ograniczani poprzez samą konstrukcję tych marnych produktów finansowych.
Inwestowanie dla naiwnych Źródło: bph |
Zresztą czytając gazetkę Funduj, którą można zdobyć darmowo w BPH, trudno nie odnieść wrażenia, że adresowana jest do klientów z małą wiedzą ekonomiczną, którym przedstawia się mocno tendencyjne treści jawnie namawiając do zakładania IKE i jego pochodnych tworów, inwestowania w fundusze czy właśnie struktury. Po przeczytaniu takiej gazetki ma się niedosyt i przeczucie czytania tekstów, które pasowałyby dobrze w czasach komunistycznych.
Dużo lepszym periodykiem jest dostępny w Idea bank magazyn dla przedsiębiorczych Pierwszy milion. Tutaj można znaleźć treści na o wiele wyższym poziomie aniżeli w lichym Funduj, które w podtytule powinno mieć 'abc wciskania kitu'. Po przeczytaniu tego magazynu nie ma się wrażenia, że to propaganda marnych produktów bankowych, ale bank pomysłów do modyfikacji na własny grunt.
Inwestowanie dla przedsiębiorczych |
Nie wiem jeszcze dokładnie w którą stronę pójdzie obecnie Polak potrafi 2. Ale na pewno treści zawarte w magazynie Pierwszy milion są bardziej w duchu bloga, pokazują bowiem w jaki sposób można zagospodarować ową drugą część kapitału.
Część pomysłów zapewne pojawi się na blogu. Problem jest jednak w tym, że o ile marne treści w Funduj są dla mas, o tyle treści w pierwszy milion są raczej dla jednostek. Każdy jednak może sam ocenić z czym się bardziej identyfikuje i którą drogą pójdzie.
Nie rozumiem dlaczego stawiasz znak równości między IKE/IKZE i przeróżnymi programami systematycznego oszczędzania itp. Przecież w ramach IKE/IKZE możesz otworzyć np. rachunek maklerski i np. kupować przez niego obligacje, być może akcje. Jak przyciśnie, to zawsze można kasę wyciągnąć (płacąc podatek).
OdpowiedzUsuńNie znak równości. Raczej wszystko jest w jednym worku a to nie to samo. Tematykę IKE omawiałem na wiosnę ubiegłego roku w kilku artykułach.
OdpowiedzUsuńRachunek maklerski raczej każdy inwestor ma od dawna a tego nie da się zamknąć tak jak zwykłe konto.
Każdy wybiera to co uważa za słuszne. Jak ktoś wierzy w IKE, należy tylko życzyć powodzenia.
Ja wierzę w IKE w domach maklerskich właśnie dlatego, że niewiele osób korzysta z tej formy. Gdyby IKE było popularne, wówczas szybko podzieliłoby los OFE. A tak, jest szansa, że rząd nie zaryzykuje kolejnego nadszarpnięcia wizerunku dla zamachu na IKE, czyli wyrwania obywatelom niewielkiej kwoty. Zamach na OFE im się opłacił, bo Minister Finansów miał nóż na gardle. Te kilkadziesiąt miliardów pozwoliło utrzymać poziom długu poniżej konstytucyjnego progu i tym samym uratować rząd i sejm od samorozwiązania.
OdpowiedzUsuńPaństwo nieraz obiecywało góry. Podatek Belki np.miał być nienaruszalny... ech długo by mnożyć przykłady.
UsuńPrawda jest taka, że na każdy rok ustalany jest budżet. I 'dziwnym trafem' jest on przeszacowany a potem rozpoczyna się rozpaczliwe łatanie dziury w budżecie. Taką dziurę łatał między innymi podatek Belki, sęk w tym że owa dziura jest obrzymia i potężna niczym czarna dziura.
Jaką masz gwarancję, że za 5, 10 czy 15 lat nowy rząd nie rzuci się na IKE bo Polska będzie w eurolandzie i będzie miała nie tylko kłopoty własne ale także problemy wspólne a więc presje większe. Kto ci zagwarantuje, że podatek Belki za wyciągnięcie kasy nie będzie na poziomie np. 25%?
Im dłuższy horyzont czasowy tym trudniej oszacować ryzyko. Gdyby było to 2, 3 czy 5 lat przyznałbym ci rację. Ale IKE ma być zabezpieczeniem emerytalnym i dziś owszem wszyscy zapewniają, że jest bo tak chcemy by było.
Ale chcieć dziś by coś było na 100% za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat a prawdziwe realia przyszłości to niestety dwie różne sprawy.
a czy to przypadkiem nie jest reklama czasopisma? czyli tzw news sponsorowany?
OdpowiedzUsuńW żadnym przypadku. Po prostu w bph zabrałem Funduj, w Idei Pierwszy milion i porównałem. Poziom obu jest drastycznie różny.
UsuńPierwszy to papka, którą chyba karmi się doradców finansowych, drugi ma kilka ciekawych artykułów z których można się czegoś dowiedzieć. Nie są może najwyższych lotów ale dają do myślenia i mam zamiar je tutaj czasami wykorzystać na użytek własny.
Ze swojej strony podkreślam - te dwa czasopisma to tylko tło do głównej tematyki bloga czyli zaufania do własnych możliwości efektywnego zarządzania finansami zamiast pakowania się w produkty, które uszyte są na miarę banksterów.
Czy pierwszy milion można gdzieś ściągać w formie elektronicznej za darmo?
OdpowiedzUsuń