piątek, 8 stycznia 2016

Najgorszy doradca aktywnego inwestora


Przyznać muszę, że spodziewałem się fali krytyki ze strony uważnych czytelników. Wszak bloga prowadzę już od dobrych kilku lat i praktycznie od samego początku krytykowałem branżę deweloperską.

Gdy zaczynałem się interesować obligacjami głośno było o trzech feralnych firmach, prekursorach defaultów: Anti, Budostal-5 oraz Fojud. Wszystkim poświęciłem osobny artykuł jeszcze zanim ten blog powstał i wszystkie należały do pechowej branży - budownictwa.

Branża była zresztą krytykowana powszechnie, pisałem wszak także między innymi o DSS. Mało kto nie słyszał o bankructwie legendarnego Ganta. Jakim więc prawem w moim portfelu inwestycyjnym znalazł się GC Investment. Przecież to firma deweloperska, więc teoretycznie nie było prawa jej tam być.


Nie od dziś wiadomo, że najgorszym doradcą inwestora są wielkie emocje. Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku, żeby wiedzieć, iż nie jest dobrym pomysłem kupowanie akcji wtedy, gdy wszyscy je kupują bo jest akurat hossa i na rynku panuje wielka euforia.

Kluczowy był moment pojawienia się tej oferty

W doborze papierów do własnego portfela staram się dobierać spółki rozsądnie, biorąc pod uwagę różne czynniki, które na dany moment uważam za najważniejsze. Parametry na które zwracam uwagę nie są zawsze te same, wszak nasze podejście do inwestowania ewoluuje cały czas.

Jest jednak taki szczególny moment, który jest bardzo niebezpieczny. To moment pierwszego wykupu obligacji. Gdy dostajemy ostatnią płatność odsetek wraz ze zwrotem zainwestowanego kapitału, zaczyna się euforia. Nie powszechna jak w przypadku hossy, ale prywatna, to po prostu radość z pierwszej udanej inwestycji.


1. Pierwsza euforia
Pierwszym wykupem jaki dostałem była firma windykacyjna EGB. Miało to miejsce w grudniu 2012 roku. Inwestycja trwała zaledwie pół roku, dawała 11%. Miły zysk, zero problemu, wystarczyło wpłacić kasę na konto firmy, poczekać pół roku i odebrać zysk:)


W momencie zwrotu środków z EGB trwały właśnie zapisy na GC Investment na... 11%. Spółka z długoletnią działalnością na rynku, w końcu istniała wtedy od 20 lat i szczyciła się a to przyznaniem Medalu Europejskiego, a to Gazelami Biznesu.

Gdyby nie euforia po wykupie EBG, nie zwróciłbym uwagi na GC Investment. Powiedziałbym sobie to co zwykle: od deweloperki lepiej trzymać się z daleka i szukał dalej innych ofert. Ale człowiek po wykupie patrzy z nadmierną ufnością na przyszłe inwestycje i bierze akurat to co jest.


2. Druga euforia
Drugi wykup to EDG na 12% przypadł na maj 2013. Druga euforia, zaś wtedy właśnie ofercie pojawiły się wariackie papiery mało znanej spółki firmy Logzact z szalonym oprocentowaniem 15%. I znów kupiłem te papiery z wielką ufnością.


Dwa szalone zakupy, których zwykle nie dokonałbym, gdyby nie było poprzedzających je wykupów. Oba poza Catalyst, oba na stosunkowo małe kwoty, były bowiem cały czas oznaczone na czerwono jako inwestycje podwyższonego ryzyka.

Efekty szalonych zakupów zaprezentowałem na początku tego cyklu artykułów:
  • GC Investment przeżył tylko rok. Zapłacił 4 razy odsetki i... ogłosił upadłość. 
  • Logzact zapłacił 8 razy odsetki i zwrócił kasę, ale i tak tu było więcej szczęścia niż rozumu
Po kolejnych wykupach już nie stosowałem szalonej metody brania tego co jest ze względu na euforię. Powróciłem do zwykłej kalkulacji ryzyka, na ile słusznej czas pokaże. Z oceną wstrzymam się do przyszłego roku, gdy będą miały miejsce kolejne wykupy.

Każdy inwestor prędzej czy później otrzymuje taką lekcję pokory. Fakt że niby wiemy o zgubnym wpływie euforii na podejmowane decyzje, jakoś nie wpływa stosowanie tej wiedzy. Musimy coś odczuć na własnej skórze, by faktycznie powiedzieć - zrobiłem źle. 

Ważnym jest, by zdawać sobie sprawę, że robienie błędów jest nieodłącznym atrybutem nauki. I pewnie kolejne błędy czekają w przyszłości, ale to one pozwalają na rozwój i lepsze podejmowanie decyzji w przyszłości.

7 komentarzy:

  1. Z e-Kancelarią też ślizgnąłeś się na ostrzu noża, twój wykup w grudniu 2014 był ostatnim, w lutym 2015 brak wykupu kolejnej serii. Wtedy strata byłaby większa o 25 tyś. Trzeba uczciwie przyznać, że tutaj miałeś więcej szczęścia niż jakiegoś doświadczenia w doborze papierów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby moja inwestycja w eK skończyła się wcześniej o rok, to pewnie rolowałbym obligacje na kolejne dwa lata. Wtedy bowiem trwała opisana wyżej pierwsza euforia, więc wtopa byłaby więcej niż pewna.

      Miałem dwa telefony z eK z propozycją rolowania. Ale nauczka z GC Investment kazała mi odmawiać jakiegokolwiek rolowania. W efekcie kasa wróciła na konto:)

      Usuń
  2. SKOK KUJAWIAK PADŁ!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tą euforią to zgadzam się w stu procentach. Miałem identyczne "objawy". Siedzę w inwestycjach "ryzykownych" od 6-ciu lat i trochę kasy wtopiłem ale i też zarobiłem wiedzę jaką uzyskałem (bezcenna).
    @Polcan w moich poszukiwaniach "złotego grala" inwestycji napotykałem masę artykułów mówiących o wspaniałych inwestycjach taki jak ja to nazywam marketingowy bełkot, ale nieraz trafiają się "perełki" i jedna taka mi utkwiła w pamięci że do innwestycji nie można podchodzić tak jakby te "pieniądze pażyły" autor miał na myśli że niektórzy inwestują bardzo pochopnie i z myślą że "TAKA" okazja się nie powtórzy!! Dużo w tym racji bo przekonałem się sam na własnej skórze że tak jest. Kilka inwestycji sobie odpuściłem bo szłem w myśl że poczekam, przemyślę spokojnie Sławku "pieniądze nie parzą" poczekaj chwilę zastanów się!! I powiem Ci że naprawdę mi to pomaga i jak patrzę teraz wstecz to takie podejście dużo mi portfel uratowało. Taki przykład na chwilę obecną:
    Myślałem o skoku Kujawiak byłem nawet w placówce bo to moje rodzinne strony ale coś mi nie dawało spokoju przemyślenia hmmm decyzja - poczekam do wiosny idzie zima to nie czas. Taka podświadomość (intuicja) mówiła NIE. Efekt? sam wiesz :) Sławek

    OdpowiedzUsuń
  4. Polcan jakie zabezpieczenia miał GCinvestmen?

    OdpowiedzUsuń
  5. Sławek piękny komentarz. Nic dodać nic ująć.
    Waldemar

    OdpowiedzUsuń