niedziela, 1 września 2013

Pakt z diabłem czyli nowa strategia inwestowania


Do tej pory przy opisywaniu trwających ofert obligacji skupiałem się na czarnych ofertach. Na firmach, które mają problemy z płatnościami i albo mówią wprost, że nie stać ich na wypłatę jak opisywany ostatnio Digate, albo przesuwają termin płatności i wystawiają cierpliwość obligatariuszy na wielką próbę.

Czy zawsze jest tak źle? Ktoś kto przeczyta kilka wpisów tego typu na moim blogu może zacząć myśleć, że inwestowanie w obligacje to piekielnie ryzykowne przedsięwzięcie. Tymczasem tak naprawdę jest zupełnie inaczej a opisywane czarne przypadki to jedynie wyjątki o których mówi się głównie po to by starannie dobierać papiery do własnego portfela.

Ze swojej strony jak do tej pory wszystkie płatności były w terminie i jak dotąd żaden emitent nie ma problemów z wypłatą. A muszę przyznać, że w moim portfelu wcale nie ma super bezpiecznych papierów. A wręcz przeciwnie są tu i bezpiecznie i piekielnie niebezpieczne.

Za bezpieczne uważam obligacje bankowe Getin. Oferują najmniej bo zaledwie 3,45% ponad sześciomiesięczny WIBOR i co prawda nie są zabezpieczone, ale Getin to solidna firma a najnowsze wyniki są rewelacyjne. Zysk netto za drugi kwartał wzrósł do 102,9 mln, a przecież w ubiegłym jakże rewelacyjnym roku Getin miał mniejszy bo tylko 81 mln zysk. Szczegóły chociażby tutaj.

Na drugim biegunie znajdują się obligacje oferujące aż 15% czyli z marszu można je uznać za skrajnie niebezpieczne. Mało który emitent oferuje tak wysokie odsetki. Większość firm, które oferują taki procent jak chociażby Miraculum boryka się z problemami.

Skąd zatem tak ryzykowne papiery w portfelu, które osobiście nazywam Paktem z Diabłem? Powód jest prosty, zostały zakupione za odsetki od poprzednich obligacji a więc z jednej strony potencjalna strata nie będzie bolała a z drugiej strony pozwala to na badanie nowej strategii.

W świetle nowego prawa emitent od tego roku ma prawo do sprzedaży papierów maksymalnie 149 inwestorom czyli o 50 więcej aniżeli było to możliwe w roku ubiegłym. Tymczasem na owe 15 procentowe obligacje skusiło się raptem tylko 22 śmiałków! Widocznie reszta uznała je za zbyt wielkie ryzyko.

Co to oznacza z punktu widzenia emitenta? To oznacza paradoksalnie względnie niskie koszty odsetkowe dla firmy. W raporcie spółka podała, że dalsze finansowanie będzie pozyskiwane z innych źródeł. Z drugiej strony brak notowania na Catalyst daje emitentowi bardzo niskie koszta pozyskania kapitału. Odpadają im opłaty ponoszone na rzecz KDPW oraz giełdy Catalyst. Dzięki temu firma ma większe możliwości manewru dla swojego kapitału.

Po raz pierwszy zastosowałem zasadę patrzenia przez pryzmat firmy a nie inwestora. Większość inwestorów za obowiązek poczytuje sobie fakt notowania obligacji na Catalyst ale zawsze odbywa się kosztem niższego oprocentowania obligacji. Mamy tutaj starą zasadę: większe ryzyko to większy zysk.

W tym tygodniu firma po raz pierwszy miała zapłacić odsetki. Przyznaję najbardziej przeze mnie wyczekiwane ze względu na skalę ryzyka. I trzeba uczciwie przyznać -  zostały wypłacone. Mało tego termin płatności przypadał na sobotę a emitent wywiązał się z obietnicy już w piątek więc jak dotąd wszystko gra.

Jak dotąd wszyscy emitenci wywiązali się z zobowiązań. Nie oznacza to jednak, że dzięki temu należy podpisywać więcej paktów z diabłem. To tylko jednorazowy skok na głęboką wodę. Następne inwestycje będą już tradycyjne czyli o mocnych rygorach co do finansowego zaplecza spółki. 

6 komentarzy:

  1. Chyba wiem o której spółce piszesz w drugiej części artykułu.
    Ja również zaryzykowałem i kupiłem za minimalną kwotę obligacje tej firmy i byłem mile zaskoczony w piątek jak zobaczyłem odsetki na moim rachunku ROR.
    Gdzie można dowiedzieć się ile osób zakupiło obligacje danej spółki czy jest to podawane do ogólnej wiadomości czy tylko dla wybranych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli też nie oczekiwałeś, że spółka wypłaci?:) Ja zakupiłem za o wiele wyższą kwotę aniżeli minimalna, ale też i odsetki jakie dostałem są dość porządne bo obligacje to dość fajny dochód.

      O tym ile osób zakupiło obligacje możesz wyczytać z najnowszego raportu spółki, to akurat jest podawane do publicznej wiadomości. Wynika z niego, że średnio dokonywano zakupu za 19.000 zł

      Usuń
  2. Która to spółka jeśli można wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym w jakie spółki inwestuję podaję dopiero po zakończeniu trwania umowy. Nie chcę chwalić dnia przed zachodem...

      Usuń
  3. "Czyli też nie oczekiwałeś, że spółka wypłaci?:)" - można powiedzieć, że byłem przygotowany na taką sytuację ale jak już pisałem wcześniej zostałem nile zaskoczony :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie wiem o jaką spółkę chodzi, natomiast chciałbym ostrzec, że od zarania rynków finansowych wszelkiej maści oszuści zawsze wypłacali pierwsze odsetki ;-) W końcu to nic nie kosztuje, część zebranej z rynku kasy przeznaczyć na (pseudo)zyski, a jednocześnie naganiać kolejnych chętnych na "mega zyski" :D

    z17

    OdpowiedzUsuń