W komentarzach do grudniowych ofert pojawiła się niedawno taki wpis:
No tak z lekka czuję się zaniepokojony. Bo to już będzie seria M - leci emisja za emisją. A ja już mam obligacje tej firmy.
Czy mamy bać się tego, że spółka emituje nieustannie nową serię? Inwestorzy często boją się, że kolejne serie mogą spowodować zbytnie zadłużenie spółki i w efekcie doprowadzić do bankructwa.
Można to zresztą zobaczyć po numeracji. Zwykle spółki numerują swoje serie według liter alfabetu. Seria M oznacza, że przedtem musiały być serie L i inne aż do pierwszej litery alfabetu, czyli w sumie emisji było już dość dużo i łatwo policzyć ile.
Doskonałym tego przykładem są obligacje popularnej eKancelarii, która dojechała już do serii S. Niżej widzimy zestawienie jej dotychczasowych poczynań na polu obligacji:
Dotychczasowe poczynania eKancelarii |
Na screenie widzimy ile spółka wydała kasy na same odsetki od obligacji. Jak widzimy jest to aż 7,7 mln i trzeba przyznać robi to zawsze terminowo, zaś na wykupy spółka przeznaczyła 30,3 mln. Ale w ilości emisji opiewającej na 61,1 mln spółka posunęła się już do granic. W końcu ostatnia seria była już emitowana w celach spłaty zobowiązań, a nie na działalność bieżącą.
Rok 2014 eKancelaria zapewne nie będzie uważała za udany. Majowe ekscesy i zawirowania odbiły się negatywnie na jej wizerunku. Z czasem przygotowano jednak program naprawczy w wyniku którego spółka powoli odzyskuje zaufanie. W przyszłym tygodniu czeka ją kolejny wykup i przy tej okazji omówimy sobie to szerzej.
Z tego wniosek, że bezpieczniej dla inwestora jest brać udział we wcześniejszych emisjach. Niestety czasu nie cofniemy i w przypadku rynku pierwotnego pozostaje nam kupno kolejnej serii.
Czasami przydarza się jednak niebywała okazja. Do takiej należała z pewnością wspomniana na początku seria M, będąca wynikiem aż 57% redukcji serii L. Wziąłem udział, gdyż oferowała nie tylko wyższy zysk o 0,50pp od serii L i o 0,20 pp od serii K, co jest rzadkością przy kolejnych emisjach, ale przede wszystkim krótszy czas trwania.
Skorzystałem z tej nietypowej okazji i dokupiłem kolejny pakiet obligacji Mikrokasy, bo to o tej spółce mowa. 9,70% stałego oprocentowania na rok to przecież dziś rarytas. Zwykle nie kupuję drugi raz papierów tej samej firmy, ale krótki bo tylko roczny czas do wykupu był wystarczającą zachętą by wyłamać się z tej reguły. Zmniejsza to zdecydowanie ryzyko, spółka spłaci ją bowiem szybciej niż inne serie posiadające wcześniejsze litery alfabetu.
Czy to oznacza, że spółka powoli zbliża się do granic możliwości jak eKancelaria? Niekoniecznie, spółka jest obecnie na fali, przeżywa rozkwit, środki są przeznaczone na rozbudowę, co ma przyczynić się do zwiększania zysków.
Nie da się jednak ukryć, że spółka może przeszacować swoje możliwości, które w konsekwencji mogą prowadzić do programu naprawczego jaki obecnie stosuje eKancelaria. Nie jest to jest to jeszcze powód do paniki, ale chyba żaden inwestor nie lubi się niepotrzebnie niepokoić o stan swoich środków.
Warto jednak brać dodatkowo pod uwagę fakt, że Mikrokasa ma jeszcze pozwolenie na kolejne emisje publiczne, więc dopływ gotówki do spółki jest gwarantowany. A to oznacza, że posiadacze wcześniejszych oraz krótkich serii mogą spać snem spokojnym.
Wiem, że piszę nie na temat, ale pewnie wielu Czytelników bloga to zainteresuje: SKOK Wołomin jest zawieszony :(
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że 17.12.2014r. KNF wystąpi z wnioskiem do sadu o ogłoszenie upadłości SKOK Wołomin.
OdpowiedzUsuńI miałeś rację.
OdpowiedzUsuń