"Ostrożny optymizm"

Jak już informowałem we wczorajszych komentarzach w końcu udało mi się porozumieć z przedstawicielem spółki TK Invest. Uważam, że nie ma sensu na tym etapie bicie piany jakie do tej pory miało miejsce.

Dziś mail od jednego z czytelników, który również próbował się skontaktować się z firmą i jemu również udało się porozmawiać z przedstawicielem spółki. Niżej znajdziecie jego relacje i odczucia, pod którymi również mogę się podpisać.

Ja również rozmawiałem dzisiaj rano z zarządem spółki. Nie wdając się w szczegóły mogę stwierdzić, że po tej rozmowie mam nastawienie "ostrożnie optymistyczne".

Na tą chwilę chciałbym zwrócić jednak jeszcze Waszą uwagę na inny aspekt publikowanej tutaj wymiany zdań.

Każdy ma prawo być poważnie zaniepokojonym już samym faktem nie wykupienia obligacji w terminie, dodatkowo dotychczasowy brak kontaktu potęguje niepokój.
Jednak nie ma chyba gorszej rzeczy dla interesów jak wpadnięcie w spiralę paniki.

Zastanówcie się na spokojnie, czy rzeczywiście jest to już ten etap na którym należy prowadzić ostrą publiczną batalię oczerniania firmy i podważania jej wiarygodności?

Ilu z Was podjęło próby osobistego skontaktowania się z zarządem? Komu się udało? Na jakiej podstawie wyrobiliście sobie swój pogląd na sytuację firmy? Macie wiarygodne informacje, czy są to wyłącznie pogłoski i opinie przeczytane w komentarzach pod artykułami?

Pisząc o moim „ostrożnym optymizmie” mam na myśli fakt, że nie jestem w stanie jednoznacznie ocenić obecnego stanu firmy: nie mam wglądu w dokumenty księgowe, ani nie znam nikogo z pracowników (nie mówiąc już o kierownictwie), od których mógłbym prywatnie dowiedzieć się więcej o obecnym klimacie w firmie. Tym niemniej zastanawiając się na chłodno nad moimi dotychczasowymi relacjami ze spółką mogę stwierdzić, że:
- wszystkie dotychczasowe zobowiązania odsetkowe regulowane były terminowo,
- firma nadal działa, nie likwiduje dotychczasowych punktów sprzedaży, nie dotarły do mnie informacje o wyprzedaży majątku, a wręcz przeciwnie – spółka generuje zyski i wchodzi w nowe inwestycje,
- kontaktu z firmą nigdy nie miałem na wyższym poziomie niż obecnie, nie mogę więc mówić o nagłym jego zerwaniu (nie każdy utrzymuje tak wzorowe relacje i system informacyjny jak np. twórcy Pitbulla, raczej są to sporadyczne przypadki, a szkoda)
- pozostaje kwestia nieterminowego wykupu i rozesłanego nam oświadczenia. Choć w mojej ocenie sytuacja jest zdecydowanie alarmująca, to nie mogę nie zauważyć, że pierwsza część zawartej w piśmie deklaracji została spełniona – odsetki wpłynęły. Nie można więc zarzucić firmie nie wywiązanie się ze złożonego zobowiązania i niedopełnienia nowych warunków (choć przyjętych jednostronnie i bez przyzwolenia obligatariuszy). Dodatkowe 0,5% również wydaje się uczciwym zadośćuczynieniem za zwłokę – oczywiście pod warunkiem sfinalizowania wykupu.

Nie mam zamiaru namawiać tu kogokolwiek do zaniechania podejmowania własnych kroków w celu odzyskania zainwestowanej kasy. Wręcz przeciwnie. Zwracam tylko uwagę na fakt, że publiczne osłabiane wizerunku firmy może okazać się (szczególnie teraz) podcinaniem gałęzi, na której wszyscy siedzimy.
 
Spróbujcie sami porozmawiać z zarządem spółki i wyrobić sobie własny osąd sytuacji, zostawcie namiary na siebie w celu sprawnego stworzenia grupy, ale jednocześnie krytycznie podchodźcie do niesprawdzonych informacji, szczególnie tych anonimowych i siejących panikę.

Dopóki spółka działa i nie ma ogłoszonej upadłości zawsze pozostaje pole do porozumienia.

Z drugiej strony nie wiem, czy istnieje firma, która w swojej historii nie miała przejściowych problemów z płynnością – czasem powstałych z powodu niefrasobliwości zarządu, a czasem z powodów leżących poza firmą.
MD

Ciąg dalszy: Mętne tłumaczenie zarządu TK Invest