piątek, 8 listopada 2013

Podkręcanie zysku przy comeback czyli promocje w ING łączą się


Wczorajszy artykuł wymaga dziś sprostowania i szczegółowego omówienia sprawy raz jeszcze. W najnowszej promocji w ING można zarobić podwójnie. 100 zł za promocję opisaną tutaj oraz dodatkowe 50 zł za drugą promocję opisaną wczoraj.

Teraz jestem winny czytelnikom wyjaśnienie skąd to całe zamieszanie. Jak większość z was pamięta, internetowe zakładanie konta w ING za pośrednictwem groupona jesienią ubiegłego roku oraz wiosną tego roku każdorazowo kończyło się fiaskiem. Powodem był fakt bycia pełnomocnikiem do konta.

Przy obecnej promocji od razu udałem się do oddziału celem założenia tam konta, tak jak to było już dwukrotnie. Co prawda regulamin nie pozwala założyć konta w oddziale, ale jest to sytuacja wyjątkowa. W obu przypadkach wystarczył telefon pracownika banku do centrali celem wyjaśnienia sprawy i założenie przez niego konta za mnie. W obu przypadkach 200 zł premii zostały przyznane bez problemu.

Podczas ostatniej wizyty zostałem jednak przyjęty przez osobę, u której miesiąc temu próbowałem zamknąć konto, ale która kompletnie nie wiedziała jak to zrobić. Teraz też nie wiedziała o co chodzi z obecnymi promocjami i próbowała zapoznać się z tym co bank ma dziś w ofercie. A więc z marszu poprosiłem o kontakt z osobą bardziej zorientowaną w nowościach, jakie bank dziś oferuje.

A znajomy otrzyma 50 zł + 100 zł za dwie promocje łącznie Źródło: ing

Zostałem zaproszony do kuluarów. Tamże rzekomo nowa Pani Ekspert przy mnie zapoznała się dopiero z grubsza z zasadami promocji, nieznanymi jej bliżej dotąd, chociaż od 5 dni były one już w ofercie banku. W trudnych problemach wyjaśniłem jej pewne niuanse, o których mówiłem na blogu w niedzielnym i czwartkowym artykule.

W sprawach kluczowych konsultantka musiała dzwonić do centrali. Stamtąd otrzymała potwierdzenie się, że osoby bez konta będące pełnomocnikiem, czyli innymi słowy posiadające już kartotekę w banku, nie mogą same założyć nowego konta po raz kolejny poprzez bankowość internetową.

Obecnie jednak zmieniły się warunki wzięcia udziału w promocji. Tym razem konsultantka zamiast założyć konto napisała reklamację. Po jej sporządzeniu dostałem dokument, którego istotny fragment przedrukowuję poniżej
Pana zgłoszenie zostało zarejestrowane pod numerem ________
Dołożymy wszelkich starań, by niezwłocznie wyjaśnić zaistniałą sprawę. Informację o podjętej decyzji przekażemy nie później niż w terminie 7 dni.

Tym razem sam groupon jest mniej opłacalny
 Możemy podać formę kontaktu i godzinę w której chcemy by bank do nas zadzwonił. Podałem zakres 16:00-20:00 i nastawiłem się, że w przyszłym tygodniu ktoś się odezwie. Tymczasem bank się postarał, już następnego dnia dostałem odpowiedź o pozytywnym rozpatrzeniu reklamacji. Na koniec rozmowy konsultantka z infolinii ustaliła termin przyjścia do banku, celem założenia konta. Wystarczy wówczas podać numer reklamacji.

Płynie z tego smutna lekcja. Nie pierwszy raz spotykam się z sytuacją, gdy moja wizyta w banku stawia pod znakiem zapytania kto od kogo zasięga informacji. Przyzwyczaiłem się już do podziękowań bankowców za wyjaśnienie aktualnych spraw, o których nie mieli zielonego pojęcia i do ich dziwnych min przy oryginalnych pytaniach na które nie znają jeszcze odpowiedzi, więc niepotrzebnie improwizują na poczekaniu by się nie zbłaźnić.

Ale inna sprawa, gdy konsultantka ze 100 procentową pewnością oświadcza mi, po długiej rozmowie telefonicznej z centralą, że promocje banku nie łączą się i rzekomo 'tak jest od zawsze'. Nawet jeśli tak było, to jak widać 'zawsze' ma swój koniec.

Jak zwykle dziękuję czytelnikom za uwagi w komentarzach. Wisienkowcy są zawsze bardziej zorientowani w temacie. I nic dziwnego, w końcu dla nas ten temat jest istotny, natomiast dla bankowców to tylko kolejny punkt do nauczenia się i klepania kolejnym, nudnym klientom. Więc powtarzają to według zasady zakuć, zdać, zapomnieć. W końcu na drugi dzień będzie nowa promocja do zakucia.

Problem w tym, że ocena nie będzie w ich indeksie, którego nikomu nie pokażą, tylko schowają głęboko do szafy. Ocena kompetencji następuje bezpośrednio przy kontakcie. Cały problem fajnie wyjaśnił jeden z pracowników banku, który był przynajmniej szczery oświadczając:  
Proszę pana, ilość informacji jaką dostajemy z góry jest tak duża, że nikt nie jest w stanie opanować ich na bieżąco. Stąd te wszystkie telefony i pańskie oczekiwanie

Zgoda. Tyle, że większość woli odgrywać zorientowanych w temacie i na szybko, po łebkach doczytać o co pyta klient i szybko go spławić, bowiem w kolejce czekają nowi klienci. 

Ale zdecydowana większość z tych klientów bierze słowa konsultanta w banku za pewnik. Niestety jak widać te słowa często są dalekie od prawdy. I musimy je sobie tutaj nawzajem prostować i wyjaśniać tak, byśmy z nich korzystali z pożytkiem dla nas.

Kto chciałby podkręcić zysk z ING i połączyć obie promocje, może napisać na marszr1@gmail.com

Ciąg dalszy: Galeria promocji bankowych cz 2 - nowy warunek w promocji ING

7 komentarzy:

  1. Mam podobne doświadczenia z pracownikami banków. Konsultanci na infoliniach też są często niedouczeni i wprowadzają klientów w błąd. Poświęcając kilka minut na przeczytanie regulaminu promocji i TOiP jest się często dużo bardziej w temacie niż pracownicy banków. Wg mnie brakuje w bankach bieżących szkoleń i odpraw a pracownikowi z lenistwa nie chce się samemu zapoznawać z nowościami, gdyż zapewne uważa że za mało mu płacą żeby mu się chciało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiedzcie mi, czy na prawdę opłaca się 2 razy wizytowac bank (szczególnie jak jest w innej miejscowosci gdzie musimy dojechać), spędzać tam minimum godzinę za każdym razem, potem przez dwa miesiące robić obroty karta, przelewu itp... dla marnych 150 PLN wyplaconych z opóźnieniem po 6 miesiącach po zakończeniu promocji ??

    Czy banksterzy nie zagnali nas całkiem do kiera tu i nie podjęło nam rozumu, ze wykonujemy wszystkie ich durne polecenia mar ująć swój czas, który przecietz tez kosztuje, byleby dorwać marcheweczke jak aby marniusia ona nie byla ...

    Ja ostatnio kalkuluje i jeśli cos wymaga mojego zbyt dużego zaangażowania a nagroda jest zbyt marna - odpuszczam. Tym bardziej ze w tym czasie mogę zarobić pieniądze w inny sposób, albo odpocząć i zarobić pieniądze jutro ;)

    Ciekawe jestem Waszych opinii ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Każda wizyta w oddziale jakiegokolwiek banku, to dla nas - blogerów finansowych jest prawdziwa kopalnia pomysłów na nowe notki. Ja nawet u siebie stworzyłem kategorię "wizyta w oddziale" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajrzałam do starych dokumentów z ING i okazuje się, że konto z Lwem zamknęłam 29.07.2013 roku. Jeśli pójdę do ING z poleceniem 29.11, to czy spełnię warunki niebycia posiadaczem konta osobistego w ING przez ostatnie 4 miesiące? Wydaje mi się, że przez jeden dzień 50 zł przejdzie mi koło nosa, bo niestety 30 listopada to sobota.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj wyjaśniałam panience mało kumatej, na czym polega wprowadzona niedawno w banku, którego jest konsultantką, NajLokata. Gdybym jej zaufała, nie założyłabym tej lokaty, bo dziewczęciu "umknął" zapis w regulaminie, ze nowe środki odnoszą się do salda z 1 października.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja tak trochę jako przestrogę....
    Nie polecam banku millennium.... nad tym co sie tam dzieje to chyba nikt nie panuje.
    W zeszłym tygodniu pojdąłęm najgorszą, jak się później okazało, decyję z możliwych... postanowiłem otworzyć konto i przenieść limit do tego banku....

    Zaczęło się w poniedziałek... poszło gładko... konto założone a limit przeniesiony, Pani powiedziała że śmiało mogę likwidować limit w poprzednim banku.
    Na drugi dzień (wtorek) dostaję telefon, że jest błąd w umowie z winy systemu i trzeba będzie prawdopodobnie dodać aneks do umowy). Pani zadzwoni do mnie jak będzie wiadomo co się stało i jak to rozwiązać. W tym samym dniu otrzymuję telefon że po burzliwej dyskusji z działem IT udało się usunąć przyczynę błędu, ale niestety trzeba będzie anulować wniosek o kredyt i wystawić nowy. Ok, rozumiem, błąd systemu zdarza sie.... umówiłem się na następny dzień z umową ze starego banku, wypełniliśmy nowy wniosek, umowę.... wszystko było ok. W tym samym dniu zlikwidowałem limit w starym banku.

    Środa, dostaję telefon oczywiście z millennium, że niestety analityk przyczepił się że dowód jest uszkodzony. Faktycznie mam w dowodzie ok 1cm pęknięcie na perforacji w miejscu gdzie chyba wszystkim pękają dowody. Nikt nigdy się do tego nie przyczepił.... czy to przy umowię o kartę kredytową, czy przy zakładaniu limitu w poprzednim banku, czy któregokolwiek z kont. Co najlepsze koleś wypatrzył to na ksero dowodu. Wypatrzył drobne pęknięcie którego nie zauważyła na żywo pracownica banku. Nie wiem... albo ci analitycy w Warszawie nie mają co robić albo koleś miał na prawdę kiepski dzień.
    Wracając do historii...
    Pani zaproponowała że jeszcze raz zeskaniujemy dowód... może przejdzie.
    W czwartek poszedłem z dowodem, zeskanowaliśmy... Pani przeprosiła za kłopot... wyszedłem lekko podirytowany bo trzy wizyty w banku w ciągu 4 dni to troszke za dużo. No ale ok ... było co było.... byleby teraz było ok.

    Dzisiaj (piątek) dostaję telefon... niestety dowód nie przeszedł... oczywiście nie muszę pisać jak bardzo byłem poirytowany. Oczywiście przekazałem swoje uwagi Panie przez tel i podzieliłem się swoją opinią o tym banku. Oczywiście to ksero trafiło do tego samego analityka, który wiedział już w którym miejscu ma doszukiwać się rysy na dowodzie.

    Spytałem Pani, w jaki sposób byłem w stanie założyć u niej w banku konto na nieważny dowód... nie była mi w stanie odpwiedzieć.
    Zaproponowałem, że skoro według niej dowód jest ważny ( bo założyła mi na niego konto), to żeby na ksero potwiedziła, że dowód był przez nią sprawodzony i że nie jest uszkodzony (wiadomo na ksero wychodzą różne dziwne rzeczy). Nie chciała.

    Dostałem opcje:
    - wyrobić nowy dowód, argumetnując to tym że do tego ktoś w końcu może gdzieś indziej też się przyczepić
    - przynieść paszport (którego nie posiadam)

    Przez telefon będąc pożądnie poirytowanym, i po wyrecytowaniu wszystkich zarzutów pod adresem banku, poprosiłem o anulowanie wniosku o kredyt, a za kilka dni przyjdę i zamknę konto w tym niepoważnym banku.

    Po godzinie gdy emocje opadły, i uzmysłowiłem sobie że po nietrafnej decyzji o przeniesieniu limitu, aktualnie nie mam limitu nigdzie, atwarcie nowego kosztowałoby mnie min. 50zł.

    Po pracy poszedłem do banku. Pani wytłumaczyła mi że aby wznowić ten wniosek muszę przynieść wniosek o wydanie nowego dowodu.

    Coż nie mam innego wyjścia (nie będę teraz płacił za przyznanie limitu)... muszę wyrobić dowód... mój jest ważny do 2015 więc w sumie i tak niedługo musiałbym to zrobić. Jednakże jest to ostatni produkt tego banku z którego korzystam!! No chyba że będzie jakas mega promocja.... ale musiała by być naprawdę MEGA. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli mowa o kontakcie z pracownikami banku, to nie jest to nic nowego. Obsługa telefoniczna leży, ponieważ pracują tam ludzie wszelakiej maści.
    Więcej o tym pisałem na moim blogu. Zapraszam.
    Artykuł ogólnie ciekawy i bardzo dobrze napisane: większość klientów bierze słowa konsultanta za pewniak... Na tym to właśnie polega.

    OdpowiedzUsuń