Wczorajszy artykuł wywołał zrozumiałą dyskusję. Nic dziwnego w końcu Krzysiek jest swego rodzaju pionierem w dziedzinie odzyskiwania kasy na własną rękę, bez oglądania się na sępów w postaci kancelarii, które w pierwszej kolejności są zainteresowane by jak najbardziej z nas zedrzeć, a dopiero w drugiej tym, by coś z tego odzyskać.
Jak dla mnie wywód Krzyśka jest wystarczający, chociaż pojawiły się głosy, że brak w jego opisie szczegółowych procedur, które wypisał FX: wzór pisma z wezwaniem do zapłaty, pozwu do sądu i tak dalej.
Nie bądźmy drobiazgowi. To nie jest podręcznik z prawa, tytuł bloga zobowiązuje. Polak potrafi bez pomocy innych, używając tylko swojego sprytu. W czasach wujka googla mamy wszystko czego trzeba. Wystarczy kilka chwil by znaleźć jakikolwiek wzór pisma, które prezentuję dla przykładu niżej.
Strony jak postępować krok po kroku, są domeną ludzi, którzy lubią pławic się w paragrafach, kodeksach, nowelizacjach i innych aktach prawnych, jakimi prawnicy otaczają się by straszyć swoich klientów.
Tym co wyróżnia raport Krzyśka jest fajny styl przekazu, bez prawniczej papki. Meritum sprawy zaś to przede wszystkim fakt, że można, nie znając kompletnie prawa, walczyć o swoje. I co ważniejsze osiągać na tym polu sukcesy. W długim, acz cennym komentarzu Krzysiek napisał kilka cennych uwag, które warto wyeksponować dla potomności:
Wiadomo że lekko nie jest, a ja też nie mam nic wspólnego z działem PRAWO.
Kilka art k.k. oraz kilka k.c
Na początek trzeba wezwać dłużnika do uregulowania swoich zobowiązań czy ktoś tego chce czy nie.
Fragment potrzebnego wzoru Źródło: mojeprawo.blog.pl |
Bez tego jakikolwiek sąd nawet palcem nie kiwnie, choćby czarno na białym widniało że takowy dług jest.
Oczywiście z notarialnie poświadczonym świadectwem depozytowym (dłużnik musi wiedzieć, że my to my), a nie kolega sobie jaja robi. Wszystko za zwrotnym potwierdzeniem odbioru.
Jeżeli ktoś nie wykonał tej wstępnej czynności to może zapomnieć o sądzie do którego jest jeszcze trochę drogi, nie wspominając o komorniku, który jest ostatnim ogniwem łańcucha.
W goglach można znaleźć jakieś przykładowe wezwania,wnioski do sądów,do komorników.
Na tym bazowałem. Ale przecież nikt się prawnikiem nie urodził i nie każdy ma możliwość mieć w rodzinie kogoś kto się na tym zna.
Zna, to się kancelaria i to jest opcja dla leniwych, ale okupiona wysokim wydatkiem na start (opłata), oraz stratą na finiszu (% dla kancelarii od odzysku).
Im większy kapitał tym większa strata.
Wcale tu nie ma znaczenia czy jesteśmy zwykłymi laikami w tych sprawach, czy działamy przez kancelarię.
Sąd leci ze sprawami według kolejności.
Sąd nie patrzy czy wniosek napisany mową prawniczą, czy sklejony zdaniami przez zwykłego obywatela.
Dla sądu ma być jasne:
-do kogo kierujemy wniosek
-kto kieruje wniosek,
-czego dotyczy sprawa,
-kogo dotyczy sprawa,
-jakiej kwoty się domaga
-dowody istnienia długu.
Ostatni etap Źródło: mojeprawo.bog.pl |
Choć powiem szczerze jak pojechałem do sądu (można wysłać pocztą) to w biurze podawczym jakoś dziwnie patrzyli na mnie. Więc pytam czy coś nie tak, a babka, że zwykle jakieś kancelarie czy prawnicy załatwiają za ludzi sprawy. A ja jej na to, że nie korzystam z takich usług.
Trochę mnie to zdziwiło ,,Zwykły człowiek nie może przyjść do sądu, czy o co im chodzi???"
Ale do meritum sprawy.
Polfa nie odda nikomu kasy dobrowolnie i tego jestem pewien. Zapewne nawet prezes nie będzie chciał z nikim rozmawiać i sekretarka przekieruje do stada prawników, którzy plotą jak dzieci w przedszkolu.
To są specjaliści od mydlenia oczu i opowiadania historii typu ,,Jak to było jak byłem na Marsie".
Nie odpisują na maile, wezwania i inną korespondencję.
Uważają się za Lwa biznesu, a tak naprawdę to ludzie, którzy nie potrafią logicznie nic wytłumaczyć.
Dla nich wygodnie jest jak wszyscy cichutko siedzą w fotelu i czekają z nadzieja aż wpłynie na konto upragniony kapitał. A dobrze wiedzą że to nie nastąpi.
Polfa- przecież tam jest bodajże 7-8 spółek powiązanych, gdzie wszystko się rozgrywa. A to, że Polfa nie ma kasy, zapewne nikogo tam to nie wzrusza, wszak interes i tak się kręci i wszyscy są zadowoleni.
Na pewno na początek wezwanie do zapłaty bezwarunkowo dla wszystkich serii.
Później dla serii A korzystanie z 777, a dla serii C (która bodajże zabezpieczona znakiem towarowym- strasznie liche zabezpieczenie)- nakaz zapłaty.
Tu nie ma na co czekać. Jak dojdzie do upadłości wrota się zamykają dla inwestorów. I nie pozostanie tam już na pewno żaden majątek, włącznie ze sprzedanym dywanem z gabinetu prezesa.
Jeżeli ktoś faktycznie potrzebuje takich wypunktowanych etapów co zrobić, może zajrzeć na przykład do artykułu Kontrahent nie płaci..., z którego zaczerpnąłem przykładowe wzory. Tam znajdziecie wszystko co trzeba w czterech krokach.
Dla nas najważniejszy jest fakt, że szlak został przetarty. Kancelarie prawne wcale nie są niezbędne, te bowiem koszą z nas na starcie i na finiszu. Krzysiek pokazał, że jest możliwe dochodzenie swego, bez korzystania z tej "opcji dla leniwych". Bo jak napisał w innym komentarzu:
Jak wiadomo przeważnie dłużnik nie ma woli oddania kasy.
Inaczej w przypadku gdy pożyczymy kumplowi (zawsze można go zawlec do parku i załatwić sprawę po męsku)
A inaczej z bandą oszustów zarządzających takimi spółkami, których mottem przewodnim jest ,,Co mi zrobisz jak ci nie oddam''
A nawet trzeba uważać co się w treści maila napisze, bo prezes może się poczuć zniesławiony i wtedy jego stado prawników obróci nasze roszczenie w ich pozew przeciw nam.
Nadchodzą, ale ilu jeszcze zostanie okradzionych w białych rękawiczkach tego nikt nie wie.
Wiadomo wchodzenie w jakieś inwestycje to ryzyko i pretensje można mieć tylko do siebie. Ale żeby nie móc odzyskać swoich pieniędzy? Choćby częściowo?
Ale tu masz rację, państwo prawa nie działa w naszym kraju
Bardziej kluczowe od procedury i wzorów dokumentów, które dla sądu mają drugorzędne znaczenie jak pisze Krzysiek, jest odpowiedni wybór komornika, który szybko zrobi to co do niego należy. Nie omieszkałem rzecz jasna zapytać o namiary na niego. Nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać.
Takie wzory na przedsądowe wezwanie do zapłaty mogą wykorzystać wszelkiej maści naciągacze dla wyłudzenia kasy - a strachliwych jest dużo -?
OdpowiedzUsuńPrzecież wezwanie wysyła sie z jakiegoś konkretnego powodu.
OdpowiedzUsuńPewnie że można sobie zakpić z kogoś i napędzić mu stracha,ale jaki to ma sens???
Jak Ci spółka wisi pieniądzie to przecież chyba ty i oni o tym wiedza.
Dodatkowo podpierasz swoje wezwanie imiennym świadectwem depozytowym.
Samo wezwanie to można sąsiadowi do skrzynki wrzucić i patrzeć przez wizjer na jego przestraszone oczy.
A jeżeli wysyłasz wezwanie i na tym poprzestajesz, to po co w ogóle się wysilać, przecież na 90% wiadomo że nikogo twoje wezwanie nie ruszy. To tylko wymóg formalny i przepustka na drogę sadową i uwierzysz,albo nie bez takowego juz na etapie składania wniosku w biurze podawczym zostaniesz odeslany z kwitkiem.
Nie wspomne o kwestii że niektóre sady rzadają notarialnie poświadczonego wezwania. Aby ew dłuznik nie mógł się wyprzeć że możliwe że dostał, ale nie tak ono wyglądało lub było nie takiej treści.
Pzdr.
Upieram się mimo wszystko, że wzory pism są równie istotne jak to kiedy i co należy robić. Prawo to w dużej mierze straszny formalizm. Bardzo często z tego powodu, że pismo nie jest takie jak potrzeba sąd je albo odrzuca albo wzywa do uzupełnienia. Tracimy czas, nerwy i niejednokrotnie pieniądze a dłużnikowi to na rękę. Osobiście także zacząłem batalię z Polfą - do tej pory uznawałem, że walka z Bednarczykiem i spółką nie ma sensu ale przypadek Krzysztofa zmienił moją optykę o 180 stopni.
OdpowiedzUsuńFX
Witam.
OdpowiedzUsuńA zacząłeś już jakieś działania? Jaka seria? Co potrzeba?
Jeżeli seria C to tylko nakaz zapłaty (zbyt liche zabezpieczenie na znaku, a i ugryźć tego samemu nie można. O ile wogóle można).
Na pewno żądanie wykupu trza wysłać. Brak kuponów to złamanie WEO (warunków emisji obligacji) i zostają one postawione w stan natychmiastowej wymagalnosci, pomimo iż ich termin jeszcze nie nadszedł.
Wezwanie do zapłaty całosci (7dni termin ) za zwrotnym potwierdz. odbioru
Pzdr.
Panowie, bardzo dziękuję za te ciekawe posty. Mnie tylko utwierdziły w przekonaniu: żadnych obligacji, akcji, funduszy, itp., nawet jeśli mi Samcik suponuje, że moje zachowanie jest wynikiem "głębokiego konserwatyzmu powiązanego z jeszcze głębszą niewiedzą co do sposobów lokowania oszczędności". Jak sobie czytam o tym jak działa odzyskiwanie swoich pieniędzy z "pewnych inwestycji" to tylko modlę się żeby banksterka lokat i kont oszczędnościowych nie zaczęła "podkręcać/optymalizować".
OdpowiedzUsuńTak czy siak Wam życzę sukcesu w odzyskaniu pieniędzy i dziękuję za te informacje, które być może pomogą innym ustrzec się błędów.
No taki mamy system w PL, że dłużnik, czy oszust bezkarnie robi co mu się podoba.
OdpowiedzUsuńNo z lokatami na szczeście problemów większych nie ma, choć drażniące są myki banksterów i te ich gwiazdki w zapisach.
Po różnych wpadkach w celu ochłonięcia też spowrotem w większości przesiadłem się na lokaty.
Lokata- 3-4% (bez ryzyka)
Obligacje 8-9 % (niby bezpieczne, ale praktyka mówi inaczej)
Każdy sam musi wiedzieć w co się bawić ;)
Obawiam się, że tylko narazie nie ma problemów z lokatami - boję się że tylko kombinowanie z definicją lokaty banksterce zostało, no bo jakie "produkty" mogą jeszcze wymyślić? Wszelkie "polisolokaty", "inwestycje", "plany", itp. są już spalone. Jedynie kombinowanie z czymś co nazwą oficjalnie "lokatą" a nią w rzeczywistości nie będzie jest w stanie wydrenować z ludzi pieniądze.
UsuńEwentualnie trzeba przejrzeć podręczniki do historii ekonomii i zobaczyć czy był jeszcze jakiś przekręt historyczny jak z kredytami frankowymi w Australii w latach 80-tych, który da się tutaj wdrożyć.
Czy można prosić o namiary do pani komornik na maila:(Klaudyna0321@wp.pl). Moja sprawa jest już w sądzie- adwokat wystąpił o nakaz zapłaty i czekamy. Będę bardzo wdzięczny.
OdpowiedzUsuńZ tego co można przeczytać autor bloga ma już spore doświadczenie w obligacjach. Czy autor może zebrać tą wiedzę i napisać art o rodzajach zabezpieczeń stosowanych przez emitentów obligacji? Miło by było aby spis ten był podparty oceną jakie zabezpieczenie jest najlepsze a jakie najgorsze.
OdpowiedzUsuńz góry dziękujemy
czytelnicy bloga
Przez długi czas przestałem zwracać na zabezpieczenia, widząc bierne poczynania administratorów hipoteki czy kuratorów obligacji, którzy zbierają dokumenty, po czym sprawa cichnie na długie miesiące...
UsuńPrzypadek Krzyśka sprawia, że zabezpieczenie zaczyna znów odgrywać dużą rolę. Podobnie jak Krzysiek nie jestem specem od prawa, ale pewne prawidłowości zaczynają być zauważalne.
Rodzajów zabezpieczeń jest wiele, będę musiał raz jeszcze przyjrzeć się im bliżej, tym bardziej, że niektórzy czytelnicy sami wskazują na bezcelowość niektórych rodzajów zabezpieczeń. Postaram się je później zebrać w jednym z artykułów.
Najlepsze są z pewnością trzy kosy, najsłabsze zaś akcje spółki czy certyfikaty inwestycyjne jakie na przykład oferował legendarny już Gant.
Ciężko już teraz wyczuć co jest dobre, a co jest be..
UsuńSą spółki, które w ogóle nie zabezpieczają papierów i nie ma z nimi problemów (jest jedna, którą miałem jako jedną z pierwszych,a ich serii miałem już bodajże 7).
Minus to wysoki próg wejścia, ale plusem krótki okres.
Niby banksterzy twiedzą że hipoteka jest najlepszym zabezpieczeniem. Tylko,że banksterzy maja swoje, skuteczne metody działania. A co ma zrobić zwykły obligatariusz, gdy Administratorzy Hipoteki nie chetnię działają, lub nie działają wcale. Samemu brak pola manewru.
Tak jak pisze polcan chyba najsłabsze to jakieś certyfikaty,akcje itp wynalazki.
Najlepsze
-777 (działa-testowane)
-poręczenia majątkowe ( o ile taki majątek nie jest fikcją, lub w międzyczasie przepisany na rodzinę- nie testowane)
-weksel (skuteczny, pod warunkiem że dobrze sporzadzony + umowa wekslowa- testowany, ale nie na spółce)
-catalyst (niby słabe, ale za to można wyskoczyć z niepewnej inwestycji, odzyskując całość lub sporą część kapitału, a nawet wyjść na plus przy dobrym kursie)
Zaznaczam,że ten wpis to tylko moje odczucie i ze statystykami nie ma nic wspólnego.
Do poręczenia majątkowego można mieć bardzo duże wątpliwości. Wystarczy mieć głowę na karku i ze swoim majątkiem zrobić różne rzeczy, o czym będzie w jednym z artykułów, które napisał mi w tym tygodniu jeden z czytelników.
UsuńPominąłeś dość częsty przypadek tajemniczo brzmiącego zastawu rejestrowego, temu się muszę nieco bliżej przyjrzeć.
Poręczenie tak jak piszesz, dlatego krótko w nawiasie to zaznaczyłem.
UsuńZapomniałem o zastawie rejestrowym.
To coś działa podobnie jak zastaw w lombardzie, tylko że tu nie odbywa sie to na zasadzie ,, Dam ci kasę a ty w zamian daj mi samochód-jak oddasz to też ci oddam"
W przypadku spółki:
Jest umownie ustanowiony zastaw rejestrowy z tym że przed sądem.
Dla jasności Polfa również takie zabezpieczenie oferowała,ale co jak ten zastaw obejmował składniki na Ukrainie,Białorusi,Kazachstanie itp, w momencie gdy komornik nie działa poza granicami PL.
A w przypadku upadlości takowy zastaw jest dopiero w V kat wierzytelności.
cyt: ,,należności zabezpieczone zastawem rejestrowym, zostały zaliczone do kategorii V, w ślad za należnościami określonymi w art. 1025 §1 pkt 1 – 4 ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. – kodeks postępowania cywilnego (Dz.U.1964.43.296 z późn. zm.).
W przypadku ekancelarii co można zrobić
OdpowiedzUsuń@Anonimowy17 października 2015 23:06
OdpowiedzUsuńPłakać i liczyć straty. Pawłowski wszystko dobrze przemyślał, w kasie pusto a my zostaliśmy z niczym. A p. Anna Marcinkowska dalej chętnie namawia na kolejne inwestycje, najlepsze jak opisuje oferowane spółki "super bezpieczne", "sprawdzona spółka" itp.)
Może autor bloga wyrazi swój aktualny pogląd na sytuację obligatariuszy ekancelarii.
OdpowiedzUsuńDziękuję
Sytuacja nie jest za ciekawa, gdyż były to obligacje niezabezpieczone, więc nie ma dużego pola do manewru. W takim przypadku obligatariusze mają prawo do majątku spółki, na przedostatnim miejscu przed akcjonariuszami w przypadku likwidacji majątku.
Usuńhttp://polakcan.blogspot.com/2012/09/postepowanie-w-przypadku-obligacji.html